Reprezentacja Polski w trzeciej kolejce grupy A mistrzostw świata piłkarzy ręcznych grała o wszystko ze Szwajcarią. Drużyna Marcina Lijewskiego nie sprostała wyzwaniu i przegrała swój najważniejszy mecz 28:30 (---> RELACJA).
- Dużo nerwowości, szczególnie w pierwszej połowie i dużo błędów. Szwajcarom wiele wychodziło w pierwszej połowie, nam niestety niekoniecznie. Później Szwajcaria powiększyła prowadzenie do sześciu bramek i nasza drużyna starała się to wyciągnąć. Doszliśmy na remis. Niestety później nie starczyło, nie wiem, sił? - mówił po meczu zawiedziony Arkadiusz Moryto.
- Tą pierwszą połowę przespaliśmy - zaznaczył kapitan reprezentacji Polski. I tym sposobem zamiast w głównej fazie imprezy, Polska będzie rywalizować w Chorwacji o Puchar Prezydenta IHF.
ZOBACZ WIDEO: Dla niej mąż nie przyjął propozycji transferu. "Nie rządzę w związku"
O to "trofeum pocieszenia" zagrają zespoły, które zajęły ostatnie miejsca w swoich grupach. Choć nie taki był cel, Biało-Czerwoni będą rywalizować o pozycje 25-32. Jak się zmobilizować na takie spotkania?
- Mobilizacją na pewno jest to, że gramy z orzełkiem na piersi. Wiadomo, że cele były inne i marzenia, żeby grać w głównej rundzie i nie grać w President’s Cup. Realia wyglądają jednak inaczej. Czeka nas dzień odpoczynku i będziemy musieli rywalizować właśnie tam - odpowiedział Arkadiusz Moryto.
- Jeszcze nie wiemy, z kim będziemy grać dokładnie, więc krok po kroku, pierwszy mecz, zobaczymy, z kim gramy i wtedy będziemy patrzeć dalej co możemy osiągnąć w tym turnieju - wypowiedział się dość asekuracyjnie skrzydłowy. Tuż po meczu Polaków nie wiedzieliśmy jedynie, czy stawkę uzupełni Gwinea, która grała jeszcze z Macedonią Północną.
Tak czy inaczej, słowa kapitana polskiej kadry zaskakują, ponieważ Biało-Czerwoni zmierzą się z... Algierią, Kuwejtem i Gwineą, a więc przecież z rywalami, którzy nie powinni sprawić problemów zespołom z Europy. Teoretycznie.