Złość wśród Polek. "Nasza kadra ma dwa oblicza"

PAP / Marcin Bielecki / Sylwia Matuszczyk w meczu Polska - Francja
PAP / Marcin Bielecki / Sylwia Matuszczyk w meczu Polska - Francja

Pierwszy mecz w ME 2024 nie wyszedł reprezentantkom Polski. Efektem była wysoka porażka 22:35 z Francją. Nastroje w zespole nie mogły dopisywać - złość mieszała się z rozczarowaniem.

Reprezentacja Polski nie była faworytem w zestawieniu z zespołem, który pięć razy stawał na podium ME kobiet. W 2018 roku Francuzki zostały mistrzyniami Europy, a w 2020 roku wróciły z Danii ze srebrnymi medalami. Także w 2024 roku chcą odegrać wiodącą rolę w turnieju, a rozpoczęły go od pokonania 35:22 Polski. Po stronie Biało-Czerwonych oczekiwania były znacznie wyższe niż poniesienie 12-bramkowej porażki po nieudanej grze.

- Trudno jest powiedzieć coś po takim meczu, bo jestem zwyczajnie wkurzona. Nasza kadra ma dwa oblicza. Potrafimy grać naprawdę dobrą piłkę ręczną, ale potrafimy też zejść na niski poziom, jaki zaprezentowałyśmy z Francją - cytuje obrotową Sylwię Matuszczyk portal zprp.pl.

- Było za dużo niewymuszonych błędów. W pierwszej połowie nie potrafiłyśmy też znaleźć odpowiedzi na obronę rywalek. Dlatego mecz wyglądał tak jak wyglądał. My też oczekujemy od siebie znacznie więcej i mam nadzieję, że kolejny mecz będzie już zupełnie inny w naszym wykonaniu. Wiem, że stać nas na bardzo dużo i mam nadzieję, że wykorzystamy sportową złość w kolejnych pojedynkach - dodaje Matuszczyk.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!

Okazja do poprawienia gry i osiągnięcie lepszego wyniku będzie w sobotę. Przeciwnikiem będzie reprezentacja Portugalii, która nie może równać się doświadczeniem i osiągnięciami z Francją. Na inaugurację ME pokazała się jednak z lepszej strony niż Polska. Przegrała z Hiszpanią, ale przez 45 minut stawiała opór sąsiadkom na mapie Europy.

- Nie jesteśmy zadowolone, bo inaczej wyobrażałyśmy sobie mecz z Francją. Jesteśmy świadome, że wiele rzeczy nie wyszło tak, jak chciałyśmy i zaplanowałyśmy. Wróciłyśmy do hotelu i od tego momentu patrzymy tylko na sobotni mecz z Portugalią - mówi Paulina Uścinowicz.

- Za dużo było błędów własnych, co przełożyło się później na brak pewności siebie i nerwy. Mam nadzieję, że w kolejnych meczach zagramy lepiej i będziemy bardziej zdeterminowane, bo wiemy, na co nas stać. Pierwsze niepowodzenie nie oznacza, że się poddamy. Celem na mecz z Portugalią będzie zwycięstwo - zaznacza rozgrywająca.

Komentarze (2)
avatar
Katon el Gordo
29.11.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
avatar
Katon el Gordo
29.11.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz