Rebud KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski wywalczyła kolejne zwycięstwo, tym razem pokonując Górnika Zabrze. Mimo wyraźnego prowadzenia w drugiej połowie (24:15), końcowe minuty przysporzyły sporo nerwów gospodarzom.
Podopieczni Kima Rasmussena utrzymali jednak przewagę nad zespołem, który kilka miesięcy temu cieszył się z brązowego medalu ORLEN Superligi Mężczyzn.
- Myślę, że w pierwszej połowie wszystko nam wychodziło w obronie - przyznał Robert Kamyszek, zawodnik Rebud KPR. - Super też graliśmy w przewadze, wpadały nam te bramki. Dopóki mieliśmy siły i biegaliśmy, goniliśmy, to było to kilkubramkowe prowadzenie - dodał.
W ostatnim kwadransie gra gospodarzy nieco osłabła, szczególnie w defensywie. - Trochę nam się posypało w obronie, a w ataku brakowało przekonania - przyznał Kamyszek.
ZOBACZ WIDEO: Aż trudno uwierzyć, że ma 41 lat. Była gwiazda wciąż w formie
Zabrzanie zaczęli odrabiać straty, wykorzystując chwilowe przestoje Ostrovii. Ostatecznie jednak zabrakło im czasu, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść.
- Pozycja Górnika nie odzwierciedla potencjału tego zespołu. W głowie mieliśmy, że to idzie za łatwo, ale trzeba trzymać koncentrację, bo zaraz nas dogonią. I tak się stało - zakończył Kamyszek.
Dzięki wygranej Rebud KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski jest nadal na 4. miejscu w tabeli Orlen Superligi. Górnik Zabrze natomiast zajmuje 11. lokatę.