Nieoczekiwany zwrot w końcówce. Mogli stracić niemal pewne zwycięstwo

Materiały prasowe / Orlen Superliga / Na zdjęciu: Rebud KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski
Materiały prasowe / Orlen Superliga / Na zdjęciu: Rebud KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski

Wspierani kompletem publiczności ostrowianie prowadzili już 24:15, aby później do końca drżeć o punkty. Ostatecznie aktualni brązowi medaliści musieli obejść się smakiem. Jednym z bohaterów został Mikołaj Krekora (32:30).

Przed sezonem wskazanie faworyta do zwycięstwa w tej rywalizacji nie należałoby do trudnych. Górnik Zabrze ostatnie rozgrywki zakończył bowiem na trzecim miejscu, pokonując w meczu o brąz Chrobrego Głogów.

W aktualnej kampanii zabrzanie spisują się jednak zdecydowanie poniżej oczekiwań. Do Ostrowa Wielkopolskiego przyjechali po serii pięciu porażek z rzędu - wliczając w to zmagania w ORLEN Superlidze Mężczyzn oraz Lidze Europejskiej.

Zaledwie dwa dni przed niedzielnym spotkaniem doszło do zmiany trenera - Tomasza Strząbałę zastąpił Arkadiusz Miszka. Ponadto do składu powrócili Piotr Wyszomirski oraz Nikola Ivanović. Miała to być wartość dodana dla ekipy ze Śląska.

Początek meczu upłynął pod znakiem silnej obrony oraz kontuzji Artura Klopstega, przy którym momentalnie pojawiły się służby medyczne. Nie zdołał opuścić parkietu samodzielnie.

ZOBACZ WIDEO: Aż trudno uwierzyć, że ma 41 lat. Była gwiazda wciąż w formie

Nie przeszkodziło to podopiecznym Kima Rasmussena - ci bezlitośnie wykorzystywali straty popełniane przez rywali. W pierwszej połowie było ich aż osiem. W 16. minucie gospodarze prowadzili 10:5 i trener Miszka postanowił zareagować.

Na niewiele się to zdało. Ostrowianie do przerwy rzucili aż 20 bramek, a ich gra w ofensywie robiła wrażenie. Po raz kolejny kapitalne spotkanie rozgrywał Kamil Adamski, który był wręcz nieomylny.

W drugiej części gry miejscowi dalej starali się kontrolować przebieg wydarzeń na parkiecie. Ich przewaga wzrosła do nawet dziewięciu trafień (24:15). Zabrzanie zaczęli wtedy bardziej ryzykować. Na efekty nie trzeba było długo czekać - w 50. minucie różnica zmalała do czterech bramek (25:21).

Nieoczekiwanie końcówka zrobiła się emocjonująca. W 54. minucie goście próbowali szybko wznowić grę i rzucić do pustej bramki, ale tor lotu piłki przeciął ofiarnie Kamil Adamski. Sędziowie dostrzegli jednak nieprzepisowe zagranie zawodnika Rebud KPR i ukarali go karą dwóch minut.

Przez pół minuty miejscowi musieli grać w podwójnym osłabieniu, ale mimo to zawodnicy Górnica nie zdołali tego wykorzystać - fatalnie pomylił się Nikola Ivanović. Po chwili na 30:25 podwyższył Robert Kamyszek.

Sytuacja biało-czerwonych zrobiła się bardzo trudna, gdy na trzy minuty przed końcem dwóch zawodników usiadło na ławce kar. Na wysokości zadania stanął Mikołaj Krekora, który obronił rzut karny. Później rezerwowy bramkarz zdołał jeszcze zatrzymać gości w decydujących momentach.

Rebud KPR Ostrovia utrzymała czwarte miejsce w ligowej tabeli, natomiast Górnik nadal ma o czym myśleć. Z dorobkiem 12 punktów zabrzanie są na odległej 11. pozycji.

Rebud KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski - Górnik Zabrze 32:30 (20:13)

Rebud KPR Ostrovia: Zimny, Krekora - Adamski 9, Reznicky 7, Kamyszek 5, Rybarczyk 4, Marciniak 2, Szpera 2, Łyżwa 1, Smolikow 1, Tomczak 1, Klopsteg, Misiejuk, Wojciechowski
Karne: 3/3
Kary: 16 min. (Adamski, Smolikow, Misiejuk - 4 min., Reznicky, Szpera - 2 min.)

Górnik: Wyszomirski, Ligarzewski 1 - Krawczyk 6, Ivanović 4, Komarzewski 4, Bogacz 3, Ilczenko 3, Szyszko 3, Artiemienko 2, Pinda 2, Racotea 2, Krępa, Minocki, Pluczyk, Wąsowski
Karne: 2/4
Kary: 10 min. (Minocki - 4 min., Artiemienko, Racotea, Pinda - 2 min.)

Sędziowie: Kamil Dąbrowski, Paweł Staniek
Frekwencja: 2746 widzów

Komentarze (0)