Zarząd Vipers Kristiansand, na czele z Peterem Gitmarkiem, intensywnie pracuje nad znalezieniem środków, które pozwolą na dalsze funkcjonowanie klubu. Mimo sukcesów na arenie międzynarodowej i trzech z rzędu tytułów w Lidze Mistrzyń, klub wpadł w tarapaty finansowe z powodu utraty sponsorów, życia ponad stan i braku kluczowych umów sponsorskich.
- Stajemy przed wyzwaniem, ale pozostajemy optymistyczni. Do końca weekendu mamy nadzieję znaleźć rozwiązanie - mówi Gitmark. Na stole pojawiły się oferty od krajowych i zagranicznych grup inwestorów, a także lokalnych sponsorów. "Żmije" muszą zgromadzić 25 milionów koron norweskich, co daje w przeliczeniu na naszą walutę około 9 milionów.
Jeśli nie uda się zebrać wymaganych środków, klub będzie zmuszony ogłosić bankructwo w poniedziałek (21 października). W takim przypadku zespół zostanie wycofany z Ligi Mistrzów i rozgrywek krajowych, a zawodniczki będą mogły rozwiązać swoje kontrakty.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Polska kulturystka oczarowała fanów. Przesłała pozdrowienia z Korei
Nie da się ukryć, że sytuacja mocno odbija się na ich psychice. Kapitan Vipers i legendarna bramkarka norweskiej kadry udzieliła TV2 emocjonalnego wywiadu. - Wszyscy są bardzo przygnębieni. To na nas ogromnie wpływa. Przeżywamy to - powiedziała piłkarka ręczna.
- Cała się trzęsę. To nie jest wcale przyjemne. Ta sytuacja bardzo nas dotyka. To nie jest zabawa. To moje życie. Czuję wielkie rozczarowanie, mimo że byłyśmy informowane na bieżąco - dodała wyraźnie poruszona golkiperka.
- Jest mi bardzo przykro. Jesteśmy w klubie z wielkimi ambicjami, a teraz stoimy na krawędzi. Nie wiem, czy będę miała w poniedziałek pracę. To najbardziej bolesne - płakała Silje Waade.
Mimo trudnej sytuacji, zespół przygotowuje się do sobotniego meczu Ligi Mistrzów z Buducnostem Podgrorica. Może to być ostatnie spotkanie Vipers, jeśli nie uda się zabezpieczyć finansowania. Zawodniczki, które nie otrzymały wciąż wynagrodzenia, proszą o zachowanie prywatności do czasu rozstrzygnięcia sytuacji.