MKS Zagłębie Lubin nie przystąpiło do sobotniego meczu w Puławach jako faworyt, ale też nie pojechało tam na pożarcie. Drużyna Jarosława Hipnera, po tym jak po szalonej końcówce pokonała Górnika Zabrze, uwierzyła, że w tym sezonie może regularnie gromadzić punkty i wygrywać nawet z kimś teoretycznie mocniejszym.
Ekipa z Dolnego Śląska w dwóch meczach zgromadziła na swoim koncie łącznie cztery punkty, czyli tyle samo, co Azoty-Puławy, które pokonały na inaugurację Górnika oraz przegrały ostatnio na wyjeździe po rzutach karnych z Gwardią Opole.
Wynik meczu otworzył obrotowy lubińskiego klubu - Tomasz Pietruszko, na co zespół gospodarzy odpowiedział z solidną nawiązką, zdobywając aż cztery bramki z rzędu. Jednym z liderów puławskiej ekipy był Łukasz Gogola, z dobrej strony pokazał się Tobiasz Górski, a na pozycji obrotowego wyróżniał się Kelian Janikowski (7:3 w 9').
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Szalony taniec mistrzyni olimpijskiej z Tokio! Fani są zachwyceni
Jak się później okazało, obie ekipy upodobały sobie w tym meczu seryjne zdobywanie bramek. Od dziewiątej minuty MKS Zagłębie Lubin zdobyło ich pięć, nie tracąc ani jednej i wysunęło się na skromne prowadzenie, ale długo się z niego nie cieszyło, ponieważ... krótko po tym trzy "ciosy" zadały Azoty-Puławy (10:8 w 20').
Siódemka ze stolicy polskiej miedzi nie dała się zdominować i odpowiedziała celnym rzutem Pawła Kałużnego, a później w jego ślady poszedł Stanisław Gębala, doprowadzając do wyrównania. Ostatecznie z niewielką zaliczką przed drugą połową do szatni zeszła drużyna Patryka Kuchczyńskiego.
Krótko po zmianie stron Mateusz Drozdalski rzucił na remis, a następnie zespoły wdały się w intensywną wymianę ciosów. Zagłębie zbudowało niewielki dystans po rzutach Arkadiusza Michalaka (16:18 w 36') i... w mgnieniu oka go straciło. Tym razem na dwubramkowym prowadzeniu były już Azoty.
Drużyna z Dolnego Śląska nie przestała naciskać, ale w końcówce musiała już uznać zdecydowaną wyższość gospodarzy. Pięć bramek z rzędu rozwiało wszelkie wątpliwości i pełna pula powędrowała na konto podopiecznych Patryka Kuchczyńskiego. Nie byłoby pewnie to możliwe, gdyby nie świetny Łukasz Gogola, który na listę strzelców wpisał się aż dwanaście razy.
Azoty-Puławy - MKS Zagłębie Lubin 37:31 (14:12)
Azoty: Tsintsadze, Borucki - Gogola 12, Dikhaminija 5, Jarosiewicz 5, Janikowski 4, Marciniak 3, Górski 3, Adamski 2, Zarzycki, Antolak 1, Jaworski 1, Kowalik, Bereziński.
Karne: 3/3
Kary: 4 min.
Zagłębie: Krukiewicz, Schodowski - Krysiak 9, Michalak 4, Pietruszko 3, Drozdalski 3, Dudkowski 3, Kałużny 3, Krupa 2, Czuwara 2, Gębala 1, Iskra 1, Jarosz, Sarnowski, Pulit, Kozłowski.
Karne: 3/3
Kary: 4 min.