To, co się działo w środę w Lubinie jest po prostu niepojęte. Ekipa z Dolnego Śląska podejmowała w Orlen Superlidze zespół brązowych medalistów - Górnik Zabrze i do przerwy wygrywała z faworytem różnicą siedmiu bramek. Nie obyło się jednak bez zwrotów akcji. Zresztą - bardzo szalonych.
Drużyna Tomasza Strząbały odrobiła straty i na nieco ponad minutę przed końcem wygrywała różnicą trzech bramek. Wydawało się, że tylko totalny kataklizm sprawi, że trzy punkty nie powędrują na ich konto.
Tymczasem... MKS Zagłębie Lubin ruszyło się do odrabiania strat i rzuciło cztery bramki z rzędu. Bohaterem ostatnich sekund był 18-letni Miłosz Krukiewicz, dla którego jest to dopiero pierwszy sezon w najwyższej klasie rozgrywkowej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pogromca Błachowicza złapał oponę. Kilkanaście sekund i po sprawie!
Najpierw obronił rzut doświadczonego Dana-Emila Racotei, a później popisał się celnym rzutem przez całe boisko. Niesamowicie rzadko się zdarza, żeby to bramka autorstwa golkipera decydowała o zwycięstwie drużyny. A jednak! MKS Zagłębie Lubin wygrało 32:31 (---> RELACJA).
Skrót meczu i szaloną końcówkę (od 4:19) w wykonaniu podopiecznych Jarosława Hipnera można zobaczyć poniżej.
---> Ostrzegano ją, że to koniec, ale zaryzykowała. Do klubu "1000" dołączyła już dawno