Zmiany są zawsze mile widziane - rozmowa z Damianem Cuprysiem, zawodnikiem AZS Politechniki Radomskiej

Zespół Politechniki Radomskie przed startem sezonu typowany był do walki o miejsca w czołówce ligowej klasyfikacji. Parkiet brutalnie zweryfikował ambitne plany akademików, którym przyszło rywalizować o utrzymanie. O przyczynach takiej sytuacji opowiada Damian Cupryś.

Co się dzieje z waszym zespołem?

Damian Cupryś: Trudne pytanie. Myślę, że plaga kontuzji wpłynęła negatywnie na nasze poczynania. Nie możemy wydostać się z małego dołka. Każdy z nas bardzo chce jednak zawsze coś staje na przeszkodzie. Jak nie kontuzja to choroba, a liga jest na tyle wyrównana, że jeśli chce się wywalczyć punkty z jakaś drużyną to można to uczynić tylko w najmocniejszym składzie.

Na 9 meczów wygraliście zaledwie 3 natomiast 6 razy musieliście uznać wyższość przeciwników. Co ciekawe ograliście 2 mocne zespoły to jest Legnicę i Zawadzkie oraz zwyciężyliście Białą Podlaską. Reszta potyczek zakończyła się na waszą niekorzyść. Może nie potraficie grać ze średnimi zespołami?

- Zawsze dobrze nam się grało i gra z teoretycznie silniejszymi zespołami. Natomiast jak przychodzi do pojedynków z zespołami, które są w naszym zasięgu to jakoś nie potrafimy odpowiednio skoncentrować się na nich. Choć nie ma mowy o lekceważeniu.

Patrząc na wasz skład personalny to powinniście się bić o baraże do ekstraklasy. Wy tymczasem zajmujecie miejsce uprawniające do gry w barażu, ale nie o ekstraklasę, a o I ligę. Jak to wytłumaczysz?

- Faktycznie, skład mamy wyrównany. Nie ma w drużynie żadnych gwiazd, a o wyniku decyduje gra całego zespołu. Ostatnio jednak chyba nie tworzymy kolektywu, a to się odbija na grze i co za tym idzie na wynikach. Miejsce w tabeli na pewno jest poniżej naszych oczekiwań jednak nie ma co się załamywać. Myślę, że w najbliższym czasie odbijemy się od dna.

A co powiesz na temat waszego trenera? Czy Karol Drabik sprawdza się w roli szkoleniowca?

- Jak najbardziej, Karol Drabik jest dobrym trenerem. To, że ma małe doświadczenie o niczym nie świadczy. Grał w piłkę ręczną wiele lat i wie na czym to polega. Poza tym rozumie nas i ma dobre podejście do sprawy.

Do końca rundy zostały 2 kolejki. Was tymczasem czeka trudny mecz z mającą nóż na gardle Gwardią Opole i wyjazd na gorący teren do Końskich. Jesteście w stanie zdobyć w tych spotkaniach komplet punktów?

- Z Opolem to musimy wygrać i nie ma mowy tu o jakimkolwiek potknięciu. Limit wpadek wyczerpaliśmy już w tym sezonie. Natomiast co do Końskich to nie wybiegamy tak daleko w przyszłość. Mamy przed sobą teraz bardzo trudny i ciężki mecz. Koncentrujemy się na nim w 100 procentach.

Czy w waszym zespole nadal panuje szpital?

- Trochę się już poprawiło. Powoli wszyscy dochodzą do siebie ale czas pokaże w jakim składzie wybiegniemy na mecz z Opolem.

Jak Ci się żyje w Radomiu?

- W porządku. Można powiedzieć, że się trochę już zadomowiłem w tym mieście. Pracuje, uczę się. Ciągle podwyższam swoje aspiracje, te naukowe i sportowe. Ogólnie nie narzekam.

Czyli nie myślisz póki co o zmienia klubu?

- Myślę, że gdyby pojawiła się jakaś ciekawa oferta, która dorównywałaby warunkom finansowym i socjalnym, jakie mam w Radomiu, to na pewno bym ją rozważył. Zawsze zmiany są mile widziane w moim życiu, ale póki co nie zamierzam się przeprowadzać.

Czy w Radomiu jest atmosfera do piłki ręcznej?

- Na pewno tak. Są tutaj ludzie, którzy znają się na piłce ręcznej i bardzo chcą by w przyszłości drużyna Politechniki walczyła nie tylko o awans do ekstraklasy, ale by spokojnie mogła się w tej ekstraklasie utrzymać. Wiadomo, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Zresztą o zainteresowaniu piłką ręczną w Radomiu najlepiej świadczą kibice, których z meczu na mecz przychodzi coraz więcej. Szkoda tylko, że nie gramy tak jakby sobie tego życzyli.

A jak oceniasz kończącą się rundę przez pryzmat własnej osoby? Jesteś z siebie zadowolony?

- Na pewno zawsze można coś poprawić w mojej grze. W miarę dobre spotkania przeplatałem słabszymi, ale ogólnie myślę, że moja postawa nie była zła.

Komentarze (0)