W poniedziałek wieczorem szczypiorniści dokończyli drugą kolejkę w grupie B. Francji zmierzyła się z Norwegią. W pierwszej serii gier lepiej powiodło się zespołowi ze Skandynawii, który nie bez problemu, ale zwyciężył z Argentyną. Z kolei Francja próbowała podnieść się po porażce w spotkaniu z Danią. Nie była w tym meczu faworytem i nie sprawiła niespodzianki.
Rywalizacja Francuzów z Norwegami jest od lat zacięta i nie brakuje w niej zwrotów akcji. W dwóch ostatnich spotkaniach zwyciężali gospodarze tegorocznych igrzysk olimpijskich, ale na przykład w poprzedniej imprezie tej rangi w Tokio wygrali Norwedzy.
W poniedziałek Norwegia od początku radziła sobie lepiej niż Francja, a nieskuteczność gospodarzy w ataku i zawodność w obronie była rozczarowaniem dla publiczności. Drużyna ze Skandynawii zdobyła pięciobramkową przewagę w pierwszej połowie i utrzymała ją po przerwie. Ostatecznie Norwegia zwyciężyła 27:22.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!
Także w poniedziałek zmierzyli się Argentyńczycy z Węgrami. Dla obu zespołów był to pojedynek o pierwsze zwycięstwo w turnieju olimpijskim. Drużyna znad Balatonu nie popisała się na inaugurację zmagań i poniosła porażkę z Egiptem.
Tym razem Węgrzy byli uznawani za faworytów meczu. We wcześniejszych czterech spotkaniach przeciwko Argentyńczykom byli niepokonani. Po trzech kolejnych wygranych zremisowali z zespołem z Ameryki Południowej w mistrzostwach świata w 2019 roku. Później drużyny nie spotkały się przez pięć lat.
Węgrzy stanęli na wysokości zadania i choć ich przeciwnicy przez pewien czas naciskali, to końcowy wynik 35:25 nie pozostawia wątpliwości, któremu zespołowi należała się wygrana. Drużyna z Europy zdobyła pięć bramek przewagi w pierwszej połowie, a następnie podwoiła ją po zmianie stron.
Piłka ręczna w igrzyskach olimpijskich 2024:
Grupa B:
Francja - Norwegia 22:27 (11:16)
Argentyna - Węgry 25:35 (12:17)
Tabela grupy B:
Czytaj także: Prezes PZPS pewny swojej decyzji. "To najlepsi trenerzy na świecie"
Czytaj także: Świątek nie jest stuprocentową faworytką. Demony przeszłości dadzą o sobie znać?