Mistrz Polski był spisywany na straty. Co za mecz w LM

WP SportoweFakty / Karolina Antczak / Na zdjęciu: Alex Dujshebaev
WP SportoweFakty / Karolina Antczak / Na zdjęciu: Alex Dujshebaev

W 13. kolejce Ligi Mistrzów szczypiorniści Industrii Kielce pewnie pokonali Kolstad Handball. Żółto-biało-niebiescy, chociaż znacznie osłabieni, wygrali aż ośmioma trafieniami - 31:23.

Kontuzja Szymona Sićki mocno popsuła, już i tak nie najlepsze, nastroje panujące w kieleckim klubie. W ostatnich tygodniach żółto-biało-niebieskich trapią urazy i problemy kadrowe. W ostatnich spotkaniach trener Tałant Dujszebajew kombinował ze składem, bo zespół był naprawdę zdziesiątkowany. W czwartek w protokole meczowym pojawili się jednak Benoit Kounkoud i Artsiom Karalek. Francuz znalazł się w wyjściowym składzie, a Białorusin wszedł na boisko w 13. minucie i dość szybko zdobył pierwszą bramkę. Obrotowy spisywał się doskonale w defensywie - widać było, ze jest niezwykle nabuzowany i skoncentrowany, grał czujnie, błyskawicznie zaliczył kilka bloków i nieźle utrudniał życie rywalom.

Zanim na parkiecie pojawił się Karalek na kole zastępował go Dylan Nahi - skrzydłowy robił dużo zamieszania w centralnym sektorze boiska i był niezwykle aktywny.

Kielczanie zaczęli dobrze, ale szybciej dwubramkowe prowadzenie udało się zbudować gościom. Norwegowie nie byli jednak w stanie odskoczyć, bo mistrzowie Polski szybko zacieśnili obronę i natychmiast doprowadzili do remisu. Kilka niezwykle ważnych obron zapisał na swoim koncie Andreas Wolff - jego parady pozwoliły gospodarzom na złapanie oddechu w ataku i wprowadziły w ich grę dużo spokoju.

ZOBACZ WIDEO: "Cudowna dziewczyna". Tymi zdjęciami Brodnicka zachwyciła

Nie trzeba było długo czekać, by efekt pokazał się na tablicy wyników - tym razem to kielczanie odskoczyli na dwa, a w końcówce pierwszej połowy nawet na trzy trafienia.

Po wyjściu z szatni mistrzowie Polski błyskawicznie rzucili się do ataku, narzucili swoje tempo i całkowicie zdominowali szczypiornistów z Kolstad. W bramce cały czas brylował Wolff, a jego koledzy z pola sukcesywnie powiększali przewagę. Gdy prowadzenie żółto-biało-niebieskich urosło do siedmiu trafień, o czas poprosił Christian Berge. Jego podopieczni mieli jednak kłopoty z wprowadzeniem w życie uwag sztabu szkoleniowego.

Kielczanie natomiast nie mieli żadnych problemów - grali konsekwentnie i pewnie kontrolowali wynik. Ostatecznie zwyciężyli różnicą ośmiu trafień. Najwięcej bramek dla gospodarzy zdobył Alex Dujshebaev - osiem.

Industria Kielce - Kolstad Handball 31:23 (13:10)

Źródło artykułu: WP SportoweFakty