W Puławach odetchnęli z ulgą. Ten powrót może być przełomem

Materiały prasowe / ORLEN Superliga mężczyzn / Na zdjęciu: Mateusz Zembrzycki
Materiały prasowe / ORLEN Superliga mężczyzn / Na zdjęciu: Mateusz Zembrzycki

- Najważniejsze jest, że wygraliśmy mecz, bo byliśmy w lekkim dołku - podkreślił Mateusz Zembrzycki, MVP meczu KS Azoty Puławy - MKS Zagłębie Lubin (36:24). Bramkarz gospodarzy wrócił do gry i od razu w wielkim stylu pomógł swojej drużynie.

Ostatnie tygodnie to praktycznie pasmo niepowodzeń po stronie KS Azoty Puławy. Przed 22. kolejką ORLEN Superligi mężczyzn zespół ten wygrał jeden z sześciu poprzednich spotkań na ligowym szczeblu, a w międzyczasie odpadł z pucharowej rywalizacji.

Po sensacyjnym wpadce w Legionowie 5. drużyna ORLEN Superligi zanotowała przełamanie. W starciu z MKS Zagłębiem Lubin, który wyprzedza wspomniany Zepter KPR o jedną pozycję, gospodarze nie mieli sobie równych i triumfowali 36:24 (relacja TUTAJ).

- Bez dwóch zdań był to bardzo ważny mecz dla nas. W pierwszej połowie byliśmy mocno skoncentrowani, chcieliśmy za wszelką cenę, dużo nerwowości było. W drugiej odsłonie zostało bardziej to poukładane, kilka kontr i przede wszystkim stanęliśmy mocniej w obronie - podsumował grę KS Azoty Puławy drugi trener Patryk Kuchczyński w rozmowie z oficjalnymi mediami ligowymi.

ZOBACZ WIDEO: "Cudowna dziewczyna". Tymi zdjęciami Brodnicka zachwyciła

Zespół z Puław wykorzystał fakt, że w niedzielę (25 lutego) oglądaliśmy jednostronny bój. - Przewaga wzrastała z minuty na minutę, mogliśmy pozwolić pokazać się chłopakom, którzy do tej pory bardzo mało grali bądź nie występowali w ogóle, więc cieszy fakt wysokiej wygranej. To był zastrzyk pozytywnych emocji, bardzo ważne punkty, które zostały w domu - przyznał.

W ostatnim czasie 5. ekipa ORLEN Superligi ponownie musiała radzić sobie bez Mateusza Zembrzyckiego. Ten jednak wrócił w wielkim stylu, bowiem zanotował prawie 50 procentową skuteczność w bramce i został wybrany MVP meczu.

- Najważniejsze jest, że wygraliśmy mecz, bo byliśmy w lekkim dołku. Bardzo się cieszę, że wróciłem. Po pierwszej kontuzji 9 miesięcy siedziałem, wróciłem na pół roku, znowu 3 miesiące przerwy i druga operacja. Głód gry miałem ogromny, ale liczy się dobro całego zespołu, że udało nam się wygrać to spotkanie - podkreślił 26-letni bramkarz.

Przeczytaj także:
Koszmarne zdarzenie. Reprezentant Polski kontuzjowany [WIDEO]

Komentarze (1)
avatar
artur127
28.02.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
świetny mecz Mateusza , ale to nie bramkarze są problemem w Puławach , bo i Tsintsadze i Borucki po swich meczach też byli chwaleni.Zawodnicy grają indywidualnie , na pokaz , gwiazdorza ,a tren Czytaj całość