Dla obu ekip spotkanie w Kaliszu było niezmiernie ważne. Energa MKS walczy bowiem o miejsce w czołowej ósemce i awans do fazy play-off, Energa Wybrzeże natomiast potrzebuje punktów, aby utrzymać się w ORLEN Superlidze Mężczyzn.
Podopieczni Patryka Rombla mieli szansę na zwycięstwo - prowadzili już różnicą trzech bramek, ale ostatecznie wyjechali z Kalisza z porażką 24:26. Duży udział miał w tym Krzysztof Szczecina. Bramkarz gospodarzy był tego dnia świetnie dysponowany.
- Wiedzieliśmy to już przed meczem, że to nie będzie łatwe spotkanie - powiedział Szczecina tuż po meczu.
- Energa Wybrzeże Gdańsk jest co prawda ostatnią drużyną w tabeli, ale ma bardzo dużo jakości, w poprzednim sezonie zajęli piąte miejsce. W tym sezonie trochę słabiej im idzie, ale to naprawdę mocna drużyna i myślę, że w niejednym meczu zdobędą jeszcze punkty - dodał.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: toczyły wojny w UFC. Poznajesz, kogo odwiedziła Jędrzejczyk?
Szczecina w całym spotkaniu obronił aż 11 rzutów. Bramkarz wskazał, co sprawiło, że w ostatecznym rozrachunku to jego zespół okazał się lepszy.
- Było dużo nerwowości, strat i niewykorzystanych sytuacji, ale na szczęście okazaliśmy się tymi dwoma bramkami lepsi. Popełnialiśmy troszeczkę mniej błędów popełniliśmy i mieliśmy lepszą skuteczność - wyjaśnił.
- Na pewno nie gramy tego, co pod koniec tamtego roku. Zdajemy sobie z tego sprawę. Na razie w trzech meczach mamy sześć punktów. Będziemy ciężko pracować na treningach, żeby poprawić tę grę, bo wiemy, że musimy grać lepiej, żeby spełnić nasze cele na ten sezon - zakończył zawodnik Energa MKS Kalisz.
W niedzielę jego zespół czeka piekielnie trudne zadanie. Kaliszanie podejmować będą niepokonaną dotąd Orlen Wisłę Płock. Początek meczu o godz. 15:00.
Czytaj także:
- Słodko-gorzka wygrana gnieźnianek. Kontuzja jednej z liderek
- Kompletna deklasacja. Rzucili aż 45 bramek