Odmieniły swój los. Krzysztof Przybylski wyznał pewien sekret

WP SportoweFakty / Materiał prasowy Młynów Stoisław Koszalin / Na zdjęciu Krzysztof Przybylski
WP SportoweFakty / Materiał prasowy Młynów Stoisław Koszalin / Na zdjęciu Krzysztof Przybylski

Jedno z najważniejszych spotkań w tym sezonie ORLEN Superligi Kobiet za Młynami Stoisław Koszalin. Zespół pokonał Start Elbląg i przeskoczył go w tabeli. - Liczyłem bramki przez cały czas - stwierdził Krzysztof Przybylski.

Awans Młynów Stoisław do grupy mistrzowskiej od początku sezonu 2023/24 ORLEN Superligi Kobiet był marzeniem, które długo nie mogło się ziścić. Zwrot nastąpił po 16. kolejce i meczu ze Startem. - Jestem z dziewczyn bardzo zadowolony, można powiedzieć, że dumny. Zrealizowaliśmy to, co zakładaliśmy sobie przed meczem. Zagraliśmy twardo w obronie. W pierwszej połowie straciliśmy 12 bramek - wyznał w rozmowie z klubowymi mediami Krzysztof Przybylski.

- Ten blok defensywny zaczyna funkcjonować coraz lepiej. Natalia Filończuk w bramce zrobiła swoje. Cieszy to, że każda zawodniczka, która weszła na parkiet, dołożyła swoją cegiełkę do zwycięstwa. Bardzo dobrze zagrała Marcelina Polańska. Trzeba jasno i otwarcie powiedzieć, że była jednym z najjaśniejszych punktów. Można byłoby wymienić jeszcze kilka - dodał trener.

Jak przyznał Przybylski, kluczem było już nie tylko wygranie, ale też coś jeszcze. - Szkoda kilku sytuacji, ale wiadomo, że wszystkiego nie możemy wykorzystać. Za te 11 bramek przewagi to i tak należy się chwała zawodniczkom. Wytrzymały tempo i utrzymały koncentrację do samego końca. Dobrze, że wygraliśmy tymi 11 bramkami, bo w końcowym rozliczeniu może to nam dużo dać. Bezpośredni pojedynek jest na naszą korzyść - stwierdził.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: toczyły wojny w UFC. Poznajesz, kogo odwiedziła Jędrzejczyk?

Przyznał się również, że w trakcie spotkania (więcej o nim r) skrupulatnie zliczał bramki, które mogłyby dać jego zespołowi awans do grupy mistrzowskiej na 2 kolejki przed końcem sezonu zasadniczego. - Wiedziałem o tym, że taka jest sytuacja. Niektóre dziewczyny też to wiedziały. Reszta żyła w nieświadomości. Niemniej, myślę, że ta nieświadomość trochę nam pomogła. Ściągnęło to presję i niepotrzebne obciążenie. Liczyłem przez cały mecz. Jak było +5, to jeszcze trochę nam zostało - wyznał.

Na postawienie na zmienniczki zdecydował się dopiero w samej końcówce. - Jakby ten wynik nie był istotny, ta wspomniana liczba bramek, to na pewno inne dziewczyny wcześniej dostałyby szansę. A tak prawie przez cały mecz trzymaliśmy te, by mieć bezpieczną przewagę. Można powiedzieć, że wygraliśmy za 6 punktów - podsumował Przybylski.

Czytaj więcej:
--> Przeszła aż pięć operacji. Wielki powrót jeszcze w tym sezonie?

Komentarze (0)