Węgry rozbiły przeciwników. Ich los jest jednak w rękach rywali

PAP/EPA / Adam Ihse / Na zdjęciu: Gabor Ancsin
PAP/EPA / Adam Ihse / Na zdjęciu: Gabor Ancsin

Reprezentacja Węgier pokonała Republikę Zielonego Przylądka 42:30. Teraz muszą czekać na wynik spotkania Szwecji z Portugalią, aby dowiedzieć się, czy zagrają w ćwierćfinale mistrzostw świata piłkarzy ręcznych.

Po zwycięstwie w pierwszym spotkaniu MŚ 2023 z Urugwajem Republika Zielonego Przylądka zaczęła przegrywać mecz za meczem. Tylko jedna wygrana wystarczyła, aby zespół ten grał w głównej fazie turnieju, ale tam był tylko tłem dla rywali.

Węgrzy przegapili okazję na zajęcie pierwszego miejsca w grupie z kompletem punktów. Najpierw niespodziewanie pokonali Islandię, ale później okazali się gorsi w rywalizacji z Portugalią, w której byli faworytami. W fazie głównej przegrali już na starcie, lecz tego można było się spodziewać, bo Szwecja zdecydowanie od nich odstaje. Jednak po zwycięstwie z Brazylią wiara w awans do ćwierćfinału wciąż była.

Po trafieniu Egona Hanusza jego zespół w piątej minucie spotkania prowadził już 5:2. Następnie Węgrowie wykorzystali to, że ich rywale mieli problem z pokonaniem ich bramkarza i odskoczyli jeszcze bardziej (11:5). Po bramkach Gabora Ancsina i Pedro Rodrigueza Alvareza Węgry prowadziły różnicą siedmiu "oczek", ta różnica utrzymała się do końca pierwszej części.

W drugiej odsłonie tego pojedynku faworyci tylko potwierdzili swoją wyższość. Po dwóch z rzędu bramkach Bendeguza Boki po raz pierwszy w tym spotkaniu różnica pomiędzy drużynami była dwucyfrowa (38:28). W końcówce swoje dołożył jeszcze Miklos Rosta, a wynik tego pojedynku ustalił Boka (42:30).

Węgry - Republika Zielonego Przylądka 42:30 (22:15)

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ronaldo pękał ze śmiechu. Wszystko przez tego chłopczyka

Komentarze (0)