Pierwszy pojedynek tych dwóch ekip w sezonie 2022/2023 miał miejsce 5 października 2022 roku. Wówczas MKS PR URBIS Gniezno bardzo dobrze zaprezentował się w pierwszej połowie, którą wygrał 14:11. Druga część spotkania ułożyła się po myśli Ukrainek i finalnie Galiczanka Lwów wygrała 33:25. Beniaminek z pierwszej stolicy Polski w sobotę miał więc okazję do zrewanżowania się za to niepowodzenie.
Początek tego pojedynku był wyrównany, z delikatnym wskazaniem na gospodynie. W 14. minucie MKS prowadził 10:5, a wszystko za sprawą czterech bramek z rzędu.
Lwowianki szukały szans na odrabianie strat, ale na niewiele się to zdawało. W 20. minucie trener Witalij Andronow poprosił o drugi czas w pierwszej połowie. Przy stanie 12:8 zdecydowanie nie mógł być zadowolony z poczynań swojej drużyny. Przed zejściem do szatni lwowianki jednak niewiele wskórały - po pierwszej połowie przegrywały 13:17, co należało uznać za dość niespodziewany wynik.
ZOBACZ WIDEO: Odważna kreacja Ewy Brodnickiej. "Szalejesz"
Wielokrotne mistrzynie Ukrainy na pewno miały o czym myśleć. Ich zmorą była między innymi bramkarka MKS-u Dominika Hoffmann. Tego dnia była dysponowana bardzo dobrze i notowała wiele skutecznych interwencji. Oczywiście pomagała jej w tym mocna obrona gnieźnianek.
Obraz rywalizacji zbytnio się nie zmieniał. MKS utrzymywał prowadzenie. W 44. minucie było 27:22. Galiczanka momentami była totalnie bezradna, choć gospodynie też popełniały błędy. Beniaminek z Gniezna okazywał się dojrzalszym, bardziej wyrachowanym zespołem, choć osiągnięcia i doświadczenie przemawiało za przyjezdnymi.
Na kwadrans przed zakończeniem spotkania czerwoną kartkę obejrzała Magdalena Nurska. Decyzja sędziów wywołała ogromne kontrowersje. Na wyrzucenie zawodniczki z boiska zdecydowali się po tym, jak z rzutu karnego trafiła w twarz bramkarkę Galiczanki. Biorąc pod uwagę przepisy, ta decyzja była słuszna. Nie tylko ona była jednak podważana przez lokalną publiczność.
Nieco później Martyna Matysek też obejrzała czerwoną kartkę, za trzecie wykluczenie. Generalnie w drugiej połowie było sporo pozasportowych emocji. Na tablicy wyników utrzymywał się natomiast rezultat korzystny dla miejscowych - w 53. minucie było 30:26.
Na nieco ponad 5 minut trener gości raz jeszcze poprosił o czas. Szukał rozwiązań, pozwalających na odwrócenie losów meczu. Chwilę po tej przerwie zepsuła się tablica wyników, co wymusiło przerwę przy stanie 31:27 na korzyść MKS-u.
Po wymuszonej przerwie nic się nie zmieniło. MKS dowiózł prowadzenie do końca i wygrał 34:29.
MKS PR URBIS Gniezno - Galiczanka Lwów 34:29 (17:13)
MKS: Hoffmann, Cieślak - Hartman 6, Kuriata 2, Kaczmarek 4, Guziewicz, Chojnacka, Giszczyńska, Kasprowiak 1, Łęgowska 5, Matysek 2, Nurska 5, Schlabs, Siwka 3, Świerżewska 6, Widuch.
Galiczanka: M. Poliak, Saltaniuk, Mykoliuk - T. Poliak 3, Prokopiak 4, Konovalova 2, Dmytryszyn 7, Markewycz 6, Slobodian, Diaczenko 2, Kozak 1, Holinska, Melekestsewa 4, Tkacz.
Zobacz także:
> MŚ w piłce ręcznej. Holendrzy pod ścianą
> "To tak nie działa". Rombel jasno o grze bohatera meczu z Czarnogórą