Beniaminek dźwignął się w starciu z Piotrcovią. To pozwoliło na odniesienie triumfu

Materiały prasowe / MKS PR Gniezno / Na zdjęciu: szczypiornistki MKS PR URBIS Gniezno
Materiały prasowe / MKS PR Gniezno / Na zdjęciu: szczypiornistki MKS PR URBIS Gniezno

Gigantycznych emocji dostarczył sobotni mecz, w którym MKS PR URBIS Gniezno pokonał Piotrcovię Piotrków Trybunalski 26:24. Co było kluczem do sukcesu beniaminka? Trener Roman Solarek nie wahał się z odpowiedzią na to pytanie.

Zazwyczaj przy ławce rezerwowych MKS PR URBIS Gniezno mocno emocjonuje się trener Robert Popek. Tym razem emocje bardzo udzieliły się też Romanowi Solarkowi, który również odpowiada za wyniki beniaminka z pierwszej stolicy Polski.

- Przeważnie jestem spokojny na ławce. Dzisiaj nie mogłem wysiedzieć, szczególnie w tej końcówce, w ciągu ostatnich dziesięciu minut. Na pewno głos wieczorem trochę siądzie - powiedział nam trener gnieźnianek.

Śmiało można stwierdzić, że starcie MKS-u z MKS Piotrcovią Piotrków Trybunalski było jednym z najbardziej emocjonujących meczów z udziałem gnieźnianek w PGNiG Superlidze Kobiet.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ale trafił! Komentator oszalał po tym golu

- Nie zapomnijmy o tym meczu pełnym emocji z MKS-em Lublin, który tutaj zremisowaliśmy i wygraliśmy w rzutach karnych. Tym razem prowadziliśmy czterema bramkami, później do przerwy mieliśmy jedną bramkę straty, potem czterema przegrywaliśmy i wyszliśmy na prowadzenie. Była sinusoida, dramaturgia i emocje. Trzeba się cieszyć, że wyszliśmy z tego meczu z trzema punktami - dodał Solarek.

Publiczność w sobotę była bardzo głośna. - Przypomina mi się taki mecz w pierwszej lidze z Żorami. Myślę, że dzisiaj było jeszcze lepiej, tak że kibice - naprawdę chapaeu bas, czapki z głów trzeba ściągnąć i pochylić się przed nimi, bo to był naprawdę nasz ósmy zawodnik - zaznaczył trener.

Czym MKS wygrał ten sobotni mecz? - Jak zwykle: serduchem - odparł szkoleniowiec bez wahania się. Nawiązał też do trudniejszych chwil swojego zespołu i wskazał, które zawodniczki dźwignęły MKS wtedy, gdy Piotrcovia znajdowała się na prowadzeniu.

- Był w drugiej połowie taki moment, w którym Magda (Nurska - dop. red.) wzięła to na swoje barki. Dobrze włączyła się w to Malwina Hartman czy też Monika Łęgowska i Justyna Świerżewska. Super, gratulacje dla wszystkich dziewczyn - zaznaczył.

A czy choć przez moment zwątpił w sukces? - Nie, szczerze powiem: nie. Mimo że przegrywaliśmy czwórką, już w tym sezonie nauczyliśmy się w Superlidze, że można przegrywać piątką czy siódemką i potem wyjść z tego obronną ręką na koniec meczu - podsumował.

Czytaj także:
Karolina Kochaniak-Sala zrobiła różnicę. MKS Zagłębie Lubin z jedenastą wygraną
Wielkie emocje w Elblągu. Ruch mógł przerwać czarną passę

Źródło artykułu: WP SportoweFakty