Zawody w Głogowie pomiędzy Chrobrym a Sandra Spa Pogonią miały swoje różne fazy. Od początku trudno było wskazać drużynę lepszą. Ale po kwadransie tablica świetlna wskazała stan 9:6 dla gospodarzy. Portowcy, po przerwie na żądanie trenera Wojciecha Jedziniaka, wzięli się solidniej do pracy. Po rzucie Pawła Krupy było już 14:14.
- Ten mecz do 40. minuty układał się mniej więcej zgodnie z planem - stwierdził szkoleniowiec Pogoni. - Wiedzieliśmy, że to będzie trudne spotkanie. Szliśmy bramka za bramkę - dodał.
Problem zaczął się po zmianie stron. Gościom coraz mniej wychodziło w ataku. Swoje między słupkami robił Anton Derewiankin. Bramkarz Chrobrego skończył ze skutecznością obron na bardzo solidnym poziomie. Odbił 11 prób na 25. - Myślę, że ten przestój między 45. a 50. minutą, czy nawet troszkę wcześniej i wyjście zespołu z Głogowa na wyższe prowadzenie, spowodował, że tak naprawdę losy tego meczu trudno było odwrócić - przyznał Jedziniak.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: partnerka Milika błyszczała w Paryżu
Katem Portowców okazał się Ołeksandr Tilte (7/10). Swoje przysłowiowe trzy grosze dołożyli jeszcze Paweł Paterek oraz Rafał Jamioł, choć w przypadku tego ostatniego statystyki indywidualne nie robią już tak dobrego wrażenie jak przy pozostałej wymienionej dwójce zawodników.
- Tak czy inaczej uważam, że zagraliśmy przyzwoite zawody, poza tym nieszczęsnym fragmentem. Ale taka jest piłka ręczna. Tam, gdzie te przestoje będą częstsze w danym zespole, to z reguły będzie on przegrywał - bardzo trafnie skwitował trener szczecinian.
Sandra Spa Pogoń swoje następne spotkanie rozegra w Szczecinie. Rywalem będzie Górnik Zabrze (24 września o godzinie 15:00).
Czytaj więcej:
--> Bolesna lekcja w Kaliszu
--> Który to już raz? Wielki niedosyt beniaminka