Holendrzy przepustkę na światowy czempionat dostali od władz światowej federacji IHF, która przyznała także Słowenii "dziką kartę". W dwumeczu barażowym rozgrywanym w kwietniu tego roku Holandia uległa bowiem Portugalii.
Na początku czerwca rozwiązano umowę z islandzkim trenerem Erlingurem Richardssonem. Jego miejsce zajmie Staffan Olsson, który do wielkiej piłki ręcznej wraca po czteroletniej przerwie. W 2018 roku Szwed rozstał się z francuskim Paris Saint-Germain HB gdzie przez trzy lata (2015-2018) pełnił funkcję asystenta Zvonimira Serdarusicia. Później co prawda miał epizody w HK Varberg, Hammarby (trener rozwoju osobistego) czy menedżerem w Amerykańskiej Federacji Piłki Ręcznej.
Największym trenerskim sukcesem Staffana Olssona było wicemistrzostwo olimpijskie w 2012 roku ze szwedzką kadrą, kiedy prowadził ją wraz z Ola Lindgrenem (lata 2008-2016). Przed Olssonem teraz duże wyzwanie. - To dobrze zapowiadający się zespół, który na mistrzostwach Europy prezentował bardzo szybką grę. Chcą zbliżyć Holandię do innych czołowych zespołów w Europie i myślę, że są ku temu możliwości - wyjawił Olsson w rozmowie ze szwedzkim dziennikiem "Sportbladet".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Miss Euro 2012 zmieniła wygląd. Nie poznasz jej!
Umowa obowiązuje na dwa lata, aż do potencjalnych IO w Paryżu o których marzą Holendrzy. - Obecnie brzmi to bardziej jak sen. To długa droga. Najpierw musimy zagrać naprawdę dobre mistrzostwa świata, aby zakwalifikować się do igrzysk olimpijskich - podkreślił Staffan Olsson.
Na ławce trenerskiej Holendrów zadebiutuje w październikowym meczu z Belgią w eliminacjach do mistrzostw Europy w 2024 roku. Na przyszłorocznych mistrzostwach świata Oranje rywalizować będą w grupie F w Krakowie kolejno z Argentyną, Macedonią Północną i Norwegią.
Czytaj także:
Kulesz zagra w Niemczech
Problem Nafciarzy ze środkowymi