Transfer reprezentanta zaskoczył wszystkich. Dziś jest ważną postacią nowego klubu

Getty Images / Sylvain Lefevre / Na zdjęciu: Przemysław Frankowski
Getty Images / Sylvain Lefevre / Na zdjęciu: Przemysław Frankowski

Przemysław Frankowski przebojem wszedł do Ligue 1. Polak w pierwszych pięciu ligowych meczach Lens zaliczył trzy asysty. - Czytałem opinie kibiców. Są zachwyceni, jak Frankowski wpasował się na wahadło - mówi nam Artur Kwiatkowski z Canal+.

To był jeden z bardziej niespodziewanych ruchów  transferowych tego lata w wykonaniu Polaków. Przemysław Frankowski, po 2,5 roku spędzonych w Chicago Fire przeniósł się do Ligue 1, gdzie wzmocnił szeregi RC Lens.

- Lens od wielu miesięcy monitorowało sytuację Przemka. W momencie, kiedy odszedł od nich jeden z wahadłowych, zrobiło się miejsce i w bardzo szybkim czasie się dogadaliśmy. Kluby też szybko osiągnęły porozumienie. Można powiedzieć, że transfer został przeprowadzony w ekspresowym tempie - wyjawia nam menadżer piłkarza, Mariusz Mowlik.

Mowlik, który przed laty sam miał bogatą karierę piłkarską, w trakcie której reprezentował m.in. Lecha Poznań, Austrię Lustenau czy ŁKS Łódź, od samego początku dokładnie rozplanował karierę swojego klienta. W przeciwieństwie do wielu piłkarzy, którzy szybko rzucają się na głęboką wodę, Frankowski najpierw miał ograć się w nieco słabszej lidze.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: sędzia popełnił koszmarny błąd. Jego reakcja stała się hitem sieci

- Gdy odchodził z Jagiellonii uznaliśmy, że najlepszą drogą przygotowania się do ligi top 5 będzie gra w jakiejś pośredniej lidze. Nasz wybór padł na MLS - tłumaczy nasz rozmówca.

- Jako były piłkarz trochę inaczej patrzę na Ekstraklasę i wiem, że z niej tak naprawdę jest może kilku piłkarzy, którzy są gotowi na bezpośredni transfer do jednej z lig top 5. Oczywiście może się taki transfer zdarzyć, ale są bardzo małe szanse, że taki piłkarz będzie grał. Także świadomie wybraliśmy ligę pośrednią, by Przemka przygotować - dodaje Mowlik.

Jak widać, wyszło na jego. Dziś Frankowski spełnia marzenia o grze w topowej lidze Europy i to spełnia w bardzo dobrym stylu. Choć sezon rozpoczynał jako zmiennik, to bardzo szybko przekonał trenera, że warto na niego stawiać od pierwszych minut. Po pięciu kolejkach ma na koncie trzy asysty.

Trener mu ufa

- Już sam transfer Frankowskiego do Lens był dla mnie lekkim zaskoczeniem. Cieszyłem się, że będzie kolejny Polak w lidze, ale też nie do końca wierzyłem, że będzie zawodnikiem, który będzie grać. Przychodził co prawda do drużyny, która w zeszłym roku była beniaminkiem, ale poradziła sobie bardzo dobrze i potrzebowała tak naprawdę wzmocnień bardziej na ławkę, by nieco poszerzyć swoją kadrę - mówi nam Artur Kwiatkowski, na co dzień pracujący w Canal+.

Faktycznie bowiem, z początku Frankowski pełnił rolę zmiennika. W pierwszym meczu z Rennes wszedł na ostatnie 24 minuty, w kolejnym, na 19. To jednak wystarczyło, by zanotował asystę przy bramce ratującej remis z Saint Etienne (2:2). W ostatnich dwóch meczach Frankowski był już zawodnikiem pierwszej jedenastki.

- Myślę, że zaskoczeniem jest to, że Przemek tak szybko wkomponował się w zespół. Musiał najpierw zapracować na miejsce w składzie, ostatecznie jednak wygrał rywalizację z Kolumbijczykiem Machado, co tylko pokazuje, że Franck Haise ma duże zaufanie do Przemka - mówi z kolei Marek Jóźwiak, który przed laty sam grał w Ligue 1 w barwach Guingamp.

Franck Haise, szkoleniowiec Lens, był jedną z kluczowych osób przy transferze Polaka. Otoczeniu Frankowskiego zależało, by nowy szkoleniowiec miał na niego pomysł.

- Przed każdym transferem bardzo mocno naciskamy, aby piłkarz przeprowadził rozmowę z trenerem, żeby wiedział w jakim celu ma zostać sprowadzony i jaką rolę się dla niego widzi. Przemek przed transferem bardzo dużo rozmawiał Franckiem Haise - wyjawia nam Mowlik.

- Trener nie ukrywał, że widzi Przemka na czterech różnych pozycjach w ich systemie gry i do tej pory wszystko się sprawdza. Można więc powiedzieć, że był to słuszny ruch - dodaje menadżer.

Nie przeszkadza nowa pozycja

Świetna forma Frankowskiego jest tym większym zaskoczeniem, że przecież jeszcze niedawno był jednym z najbardziej krytykowanych piłkarzy reprezentacji Polski. Na pierwsze, marcowe zgrupowanie, trener Paulo Sousa w ogóle nie zdecydował się go powołać. Gdy to zrobił, zabierając go na Euro, Frankowski okazał się jednym z najsłabszych ogniw drużyny. Wielu domagało się jego skreślenia z grona reprezentantów.

- Mimo wszystko, na Euro, choć mogły być po nim głosy krytyki, to i tak zanotował asystę. Jeżeli chodzi o same liczby, to Przemek jednak je regularnie notuje. Tak samo teraz w Lens, czy na ostatnim zgrupowaniu. To pokazuje, że dojrzał, jest coraz bardziej efektywny - mówi nam Mowlik.

- Przemek zawsze miał duże możliwości, zwłaszcza jeśli chodzi o motorykę, jest bardzo dynamicznym zawodnikiem i co ważne, utrzymuje intensywność przez pełne 90 minut, to jest jego plusem. Nabrał trochę doświadczenia w MLS, ale myślę, że podpisanie kontraktu w lidze francuskiej jeszcze bardziej rozwinie go jako piłkarza - komentuje z kolei Marek Jóźwiak.

Frankowski w Ligue 1 miał jednak tym trudniej, że nie gra na swojej nominalnej pozycji. Ale okazał się na tyle przydatny, że wygryzł ze składu nominalnego lewego wahadłowego - Deivera Machado.

- Mówiło się też, że z Lens ma odejść Jonathan Clauss, czyli prawy wahadłowy. On jednak został, przez co tym bardziej wydawało się, że Frankowskiego czeka ławka. Okazało się jednak, że Frankowski jest idealnym uzupełnieniem Lens - mówi Kwiatkowski.

Brakujący element

Frankowski swoją dobrą grą bardzo szybko zapracował na uznanie nie tylko w oczach trenera czy ekspertów, ale także wśród zwykłych kibiców.

- Czytałem opinie kibiców na forach i na Twitterze. Oni są mega zadowoleni z tego, jak Frankowski wpasował się właśnie na wahadło. Wszyscy chwalą go oczywiście za grę ofensywną, że asystuje, ale także za grę w obronie. Czytałem też takie komentarze, że on jest tym idealnym brakującym elementem w Lens - opowiada Kwiatkowski.

Wygląda zatem na to, że na dziś Frankowski trafił w odpowiednie miejsce, gdzie błyskawicznie zdołał się zaaklimatyzować. Jak zresztą mówi nam Marek Jóźwiak, Lens to wyjątkowo przyjazny dla piłkarza klub, w którym nietrudno się odnaleźć.

- Ma wokół siebie ciekawą drużynę, świetną atmosferę i przede wszystkim fajny klub. Taka rodzinna atmosfera pozwala Przemkowi budować się jeszcze bardziej. To co miał w Jagiellonii, teraz ma ze zdwojoną siłą w Lens. To jest klub, który ma naprawdę świetną atmosferę, a co więcej, są w nim duże tradycje, jeżeli chodzi o grających tam Polaków - mówi były 14-krotny reprezentant Polski.

Nie zadowalać się tym co jest

Choć to dopiero początek przygody Frankowskiego w Ligue 1, tak udane pierwsze kroki każą się zastanawiać, co może być dalej. Czy w przyszłości będziemy mogli zobaczyć urodzonego w Gdańsku zawodnika w jeszcze silniejszym klubie?

- Nigdy nie zadowalamy się tym, co jest. Oczywiście mamy dalszy plan na to, jak ta kariera będzie się rozwijać, Przemek ma dopiero 26 lat, jeszcze długa droga przed nim. Oczywiście  Lens to bardzo dobry klub, ale też nie ukrywamy, że w pewnym momencie to będzie miejsce pośrednie i będziemy chcieli trafić do jeszcze lepszej drużyny, jeszcze lepszej ligi. Ale oczywiście, wszystko krok po kroku. My nigdy nie rzucamy się na coś, na co piłkarz nie jest do końca przygotowany - podkreśla Mariusz Mowlik.

Jak przypomina z kolei Artur Kwiatkowski, jeszcze grając w Chicago Fire, Frankowski głośno mówił, że potrzebuje nowych wyzwań, gdyż w MLS dobrnął do ściany.

- Ten sezon pokaże, czy on będzie w stanie coś jeszcze wykrzesać ze swojej gry, czy będzie się rozwijać. Jeśli tak, jeżeli będzie asystować w takim tempie, do tego dołoży kilka bramek, to myślę, że mógłby poszukać sobie miejsca w jeszcze lepszej drużynie. Zwłaszcza we Francji, gdzie rynek wewnętrzny jest dość otwarty. Nie spodziewam się oczywiście, że przeszedłby do PSG, ale Marsylia czy Lyon, czemu nie. To jest możliwe - mówi dziennikarz Canal+.

Trzeba jednak zaznaczyć, że Frankowski już dziś jest w bardzo solidnym klubie. Lens, choć w zeszłym sezonie występowało w Ligue 1 w roli beniaminka, już wówczas było bardzo bliskie wywalczenia gry w europejskich pucharach. W tym sezonie, w pierwszych pięciu kolejkach, Artezyjczycy jeszcze nie przegrali.

- Mecze Lens są naprawdę przyjemne dla oka, dobrze się to ogląda. Myślę, że ich sufit jest naprawdę wysoko. O Ligę Mistrzów raczej nie powalczą, ale spokojnie 5. miejsce jest w ich zasięgu - mówi Kwiatkowski.

- Na pewno będą chcieli powalczyć o europejskie puchary, choć myślę, że już miejsce w pierwszej ósemce będzie sporym sukcesem klubu. Fajnie się ta drużyna rozwija i czekam na kolejne mecze i następne występy Frankowskiego - dodaje Marek Jóźwiak.

Czytaj także: 
Lidera Realu Madryt poniosło! Internauci grzmią
"Niech idzie do okulisty". Wojciech Kowalczyk grzmi

Komentarze (3)
jabarti
14.09.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
To jest chwilowy błysk formy, a za chwilę będzie klapa i grzanie ławy... 
avatar
LewyKRÓL Polak
13.09.2021
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Patrzyłem na Frankowskiego w kadrze i nie pomyślałbym, że ten chłopak ma tak precyzyjnie poukładane poszczególne etapy kariery. Jestem pod wrażeniem. Myślę, że jest to fajny przykład dla młodyc Czytaj całość
avatar
Bogus C
13.09.2021
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Kolejny artykuł o tym, że Frankowski jest super. Powinni dodawać ostrzeżenie, ze materiał zawiera lokowanie produktu.