Fanom Liverpoolu ręce same składają się do oklasków. "The Reds" zmierzają po trofeum zarówno w Premier League, jak i Lidze Mistrzów, choć w tych drugich rozgrywkach do rozstrzygnięć jeszcze daleko.
Co prawda ostatnie tygodnie pokazały, że angielską drużynę da się pokonać, to jednak Mohamed Salah i spółka w najważniejszych spotkaniach po prostu dowożą wynik. Jak na razie wręcz perfekcyjnie.
ZOBACZ WIDEO: Nowy format Ligi Mistrzów pomógł Polakom. "Koło ratunkowe"
W środę Liverpool pokonał na wyjeździe w pierwszym meczu 1/8 finału LM groźne Paris Saint-Germain. Mimo że przez większość czasu przeważał raczej rywal, w końcówce udało się wygrać 1:0, za sprawą trafienia rezerwowego Harvey'a Elliotta.
Dzięki temu zwycięstwu drużyna Arne Slota ma w tym sezonie na rozkładzie urzędujących mistrzów czterech z pięciu najsilniejszych lig piłkarskich na świecie - Anglii, Francji, Niemiec i Hiszpanii. Co więcej, w starciach z nimi nie straciła żadnego gola.
Zanim wygrał z PSG, czyli mistrzem Francji, Liverpool pokonał w fazie grupowej Ligi Mistrzów Real Madryt (mistrza Hiszpanii) i Bayer 04 Leverkusen (mistrza Niemiec). Z Królewskimi wygrał 2:0, z Aptekarzami aż 4:0, po hat tricku Luisa Diaza oraz bramce Cody'ego Gakpo. Z mistrzem Anglii, a więc Manchesterem City, zwyciężył z kolei 2:0 w Premier League.
Do kompletu brakuje tylko pokonania mistrza Włoch, czyli Interu Mediolan. Liverpool jeszcze może tego dokonać, bo drużyna Piotra Zielińskiego i Nicoli Zalewskiego jest bliska awansu do ćwierćfinału LM, po wygranej nad Feyenoordem Rotterdam. Oba zespoły mogą się spotkać jednak dopiero w finale, 31 maja na Allianz Arena w Monachium.
Znacznie wcześniej, bo we wtorek 11 marca, dojdzie do rewanżu pomiędzy Liverpoolem i Paris Saint-Germain. Tym razem na stadionie Anfield. Zobaczymy, czy Alisson znów szczelnie zamknie bramkę The Reds.