Dla Śląska Wrocław ostatnie tygodnie są bardziej napięte niż w przypadku Lechii Gdańsk. Zespół Jacka Magiery walczy jeszcze w eliminacjach do Ligi Konferencji UEFA. Szkoleniowiec dokonał aż dziewięciu zmian w porównaniu do spotkania z Hapoelem Beer Szewa (2:1).
Na początku niedzielnego meczu po interwencji rezerwowego defensora wrocławian Diogo Verdascy, arbiter Jarosław Przybył podyktował rzut karny. Musiał jednak skorzystać z monitora VAR, bo na pierwszy rzut oka wydawało się, że Portugalczyk przepisowo zatrzymał Josepha Ceesaya.
Tak nie było, a do jedenastki podszedł Łukasz Zwoliński. Piłkarz Lechii Gdańsk strzelił wysoko nad bramką. To nie zniechęciło ekipy Piotra Stokowca, która na boisku rywala wyglądała naprawdę dobrze. Zespół ze stolicy Dolnego Śląska mógł liczyć na bardzo dobrze dysponowanego Michała Szromnika.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: prezentacja jak z horroru! Tak klub pochwalił się nową gwiazdą
Golkiper gospodarzy popisał się świetną interwencją przy próbie Zwolińskiego. Napastnik po centrze Macieja Gajosa z rzutu wolnego, uderzył z pierwszej piłki. Szromnik z trudem sparował futbolówkę nad poprzeczką.
Chwilę później kibice byli świadkami ich kolejnego pojedynku. Tym razem snajper gości oddał strzał głową z bliskiej odległości, ale po raz kolejny golkiper Śląska uratował swoją drużynę.
Lechia napierała, ale nic z tego nie wynikało. Wrocławianie zadali cios w niespodziewanym momencie. Łukasz Bejger uruchomił Mateusza Praszelika, który podał z prawej strony do Fabiana Piaseckiego. Napastnik nie zdążył do futbolówki, ale wypluł ją Zlatan Alomerović. Dino Stiglec z łatwością trafił do bramki, a w niej stał tylko jeden z defensorów gdańszczan.
Goście mieli jeszcze szansę na gola pod koniec pierwszej połowy. Do rzutu rożnego najwyżej wyskoczył Mario Maloca ale znów górą był Michał Szromnik. Po przerwie obraz gry nieco się zmienił. Wrocławianie zaczęli grać bardziej konkretnie. Efektem tego była sytuacja z 56. minuty.
Fabian Piasecki otrzymał wtedy świetne podanie od Dayetana Quintany. Napastnik po kontakcie z Bartoszem Kopaczem upadł w polu karnym rywala. Arbiter spotkania z początku podyktował rzut karny. Po chwili podszedł do monitora VAR i po obejrzeniu sytuacji, zmienił decyzję.
Śląsk bardzo chciał podwyższyć prowadzenie. Dwie bardzo dobre okazje nie dały jednak drugiego trafienia. Jako pierwszy szansę do tego miał Quintana, który strzelił mocno po krótkim rogu. Alomerović dobrze jednak pilnował bliższego słupka. Minutę później Piasecki zmarnował setkę. Rezerwowy napastnik wrocławian oddał strzał głową z siódmego metra, ale ten przeleciał daleko obok słupka.
Jacek Magiera wraz z Piotrem Stokowcem zdecydowali się wprowadzić kilku zawodników. Z początku więcej korzyści przyniosło to Lechii Gdańsk. Rezerwowi napędzali grę i szybko stworzyli sobie świetną okazję do wyrównania. Flavio Paixao podał do Kacpra Sezonienki, a ten przegrał pojedynek sam na sam ze Szromnikiem.
Śląsk Wrocław mógł zamknąć spotkanie po uderzeniu Petra Schwarza, ale były zawodnik Rakowa Częstochowa wyraźnie chybił. To zemściło się w doliczonym czasie. Po dośrodkowaniu Mykoli Musolitiniego piłkę głową do siatki wpakował Tomasz Makowski. Obie ekipy dopisały więc sobie po jednym punkcie.
Śląsk Wrocław - Lechia Gdańsk 1:1 (1:0)
1:0 - Dino Stiglec 33'
1:1 - Tomasz Makowski 90+5'
Składy:
Śląsk Wrocław: Michał Szromnik - Łukasz Bejger, Konrad Poprawa, Diogo Verdasca - Bartłomiej Pawłowski, Krzysztof Mączyński, Rafał Makowski (65' Szymon Lewkot), Dino Stiglec - Mateusz Praszelik (73' Petr Schwarz), Cayetano Quintana (65' Robert Pich) - Fabian Piasecki (65' Erik Exposito)
Lechia Gdańsk: Zlatan Alomerović - Mateusz Żukowski (85' Mykola Musolitin), Bartosz Kopacz, Mario Maloca, Conrado (78' Rafał Pietrzak) - Tomasz Makowski - Joseph Ceesay (64' Bassekou Diabate), Maciej Gajos (64' Flavio Paixao), Jarosław Kubicki, Ilkay Durmus - Łukasz Zwoliński (74' Kacper Sezonienko)
Żółte kartki: Diogo Verdasca (Śląsk Wrocław), Conrado (Lechia Gdańsk), Kacper Sezonienko (Lechia Gdańsk)
Sędzia: Jarosław Przybył
Zobacz też:
Niesamowity wyczyn Rakowa. Zwycięstwo w Krakowie po świetnym meczu mimo czerwonej kartki
Dyrektor Bayernu wysłał sygnał do gigantów ws. Lewandowskiego. "Będziemy uparci"