Latem Wisła Kraków ogłosiła oficjalnie, że Aleksander Buksa podpisał nową umowę, która wiąże go z klubem do lata 2023. Kibicom kamień spadł z serca, ponieważ "Buksik" od dawna uważany jest za wielki talent i prędzej czy później były mistrz Polski miał go spieniężyć za sporą kwotę.
Spokój fanów Białej Gwiazdy zburzył jednak artykuł portalu meczyki.pl, gdzie ujawniono, że tak naprawdę umowa Buksy obowiązuje tylko do lata 2021. I taka jest prawda. W kuluarach słyszeliśmy o tym wielokrotnie, natomiast Wisła szybko przyznała, że faktycznie - na papierze kontrakt jest ważny tylko do końca sezonu. A reszta to były ustalenia ustne, które formę dokumentów miały przybrać 15 stycznia, w dniu osiemnastych urodzin zawodnika.
Zadecyduje ojciec z Zahavim
Teoretycznie sytuacja jest jeszcze do uratowania. Wisła liczyła i liczy wciąż na to, że w dniu 18. urodzin młodszy z Buksów złoży podpis na umowie do lata 2023. Jakie są na to szanse? Już wcześniej wiadomo było, że niewielkie. Ale może coś się zmieniło? Zapytaliśmy o to Jerzego Kopca, który współpracuje z Pinim Zahavim. Izraelczyk został menedżerem Buksy w październiku i to on będzie pociągał za sznurki. Wraz z ojcem piłkarza, który też ma wielki wpływ na to, co się dzieje z Aleksandrem.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lewandowski ma groźnego rywala. Popis piłkarza Bayernu
Nie tak to miało wyglądać
- Sytuacja jest taka, że obejmując menedżerską opiekę nad Olkiem nie byliśmy świadomi tego, iż są jakieś ustne ustalenia czy zobowiązania. My kierujemy się tym, co jest na papierze, a tam widnieje data czerwiec 2021 - mówi nam Kopiec. - A czy w styczniu Olek przedłuży umowę? Nikt z Wisły się z nami w tej sprawie nie kontaktował. Nie ukrywam, że mamy już z tyłu głowy plan, jak poprowadzić tę karierę.
Co to oznacza? Choć Kopiec nie mówi tego dosadnie i wprost, niemal na pewno oznacza jednak rychły transfer. Główną osią sporu między obozem piłkarza a klubem jest to, że Buksa gra bardzo mało, a to nie sprzyja jego rozwojowi. Jednym z najbardziej zapalnych momentów był mecz z Rakowem Częstochowa. Buksa nie zagrał wtedy w juniorskim zespole Wisły, bo usłyszał, że jest potrzebny seniorom. Ostatecznie przeciw drużynie z Częstochowy zagrał... minutę.
W sumie jesienią Buksa wystąpił w ośmiu ligowych meczach (siedem razy wchodził z ławki, raz w podstawowym składzie) i uzbierał tylko 124 minuty na boisku.
Inny polski klub nie wchodzi w rachubę
To sprawia, że obóz piłkarza jest zdania, że potencjał i talent Buksy jest marnowany, że klub "zwija", a nie rozwija tego zawodnika. Oczywiście, z drugiej strony padają argumenty, że skoro gracz jest w słabszej formie, to przecież nie może grać z automatu. "Jak ma być w formie, skoro nie gra" - to znów druga strona. Robi się trochę błędne koło, bo każdy ma tu swoje racje.
- Na pewno Olek mógłby grać więcej niż to było ostatnio. Generalnie naszym zdaniem jest problem w rozwijaniu młodych polskich talentów przez nasze kluby. Nie wygląda to dobrze, ciągle zmieniają się trenerzy, Wisła też nie wygląda pod tym względem szczególnie stabilnie. Dlatego wykluczamy możliwość transferu Olka do innego polskiego klubu - mówi nam Kopiec.
Pożegnanie nastąpi już latem?
Wyjścia, co oczywiste, są trzy. Najbardziej prawdopodobne to jednak odejście. - Jeśli tak, to latem. Raczej nie zimą. Lub drugi wariant: podpisujemy umowę z nowym klubem zimą, bo to będzie już formalnie możliwe. I przenosiny do nowego miejsca latem - mówi Kopiec.
A trzecia, najbardziej pożądana przez kibiców i działaczy Wisły, opcja? - Nowy kontrakt i pozostanie w klubie? My nie mówimy kategorycznie nie. Nie mówimy nie, bo nie. Zobaczymy, jak to będzie wyglądało w najbliższych miesiącach - Kopiec nie zamyka jeszcze furtki, choć między wierszami da się wyczuć, że obóz Zahaviego tę opcję uznaje za najmniej prawdopodobną.
Oficjalnie: Rafał Janicki piłkarzem Podbeskidzia Bielsko-Biała >>
Ekspert o przyczynach niepowodzenia Krzysztofa Piątka. "Nie jest Lewandowskim" >>