Wrocław ma swojego jokera. To Robert Pich, który mecz z Wisłą zaczynał na ławce. To efekt zmian Vitezslava Lavicki po roztrwonieniu przewagi i niedzielnym remisie z Arką Gdynia. Ale kiedy Śląsk coraz gorzej wyglądał w Płocku, trener wpuścił go na murawę. Była to decyzja warta trzech punktów i biletu do grupy mistrzowskiej.
W 71. minucie - osiem minut po zmianie - Pich dostał wycofane podanie w polu karnym od Michała Chrapka. Nie zwlekał i od razu oddał mocny strzał, piłka zmieściła się pod poprzeczką i wpadła do bramki Wisły. Słowak trafił na 1:1 i dodał wiatru w żagle reszcie kolegów. Większość z nich prezentowała się w środę mizernie.
W końcówce uratowali swoje twarze. Pich trafił na remis, który dawał im awans do grupy mistrzowskiej, ale po tym się nie zatrzymali. Bramka 31-latka podłamała morale gospodarzy, którzy słabiej napierali na bramkę niż w pierwszej połowie. Wykorzystał to w 86. minucie Przemysław Płacheta, który po podaniu Picha oddał kozłujący strzał. Piłka przeszła obok słupka. Bramkarz Krzysztof Kamiński był bez szans.
ZOBACZ WIDEO: Krzysztof Simon nie wierzy w reżim sanitarny na stadionach. "Życzę powodzenia temu, kto będzie miał nad tym zapanować"
Polak, który przeszedł do Płocka z japońskiego Jubilo Iwata może żałować tego spotkania. Po raz drugi zadebiutował w barwach Wisły, wcześniej bronił jej barw w latach 2010-2012. Pokazał się z bardzo dobrej strony. Dwukrotnie ratował wynik swojej ekipy, kiedy w pierwszej połowie strzelali Chrapek i Erik Exposito, ale to nie wystarczyło, kiedy partnerzy z ataku marnowali okazje.
Jedyną bramkę dla nafciarzy zdobył przed przerwą Damian Michalski. Młody obrońca wykorzystał zamieszanie pod bramką po dośrodkowaniu Dominika Furmana z rzutu wolnego i uderzył w polu karnym. Wisła miała kilka szans po stałych fragmentach gry. Rywale popełniali błędy przy swojej "16", ale tylko raz płocczanie zamienili to na trafienie.
Trener i szefowie nafciarzy kolejny raz plują sobie w brodę. Po raz trzeci po wznowieniu rozgrywek zespół Radosława Sobolewskiego nie utrzymał przewagi nad rywalem i stracił punkty. W ten sposób polegli 1:4 z Koroną Kielce i zremisowali 2:2 z Jagiellonią Białystok, choć grali nieźle.
Po tym meczu wszystko jest jasne. Śląsk zapewnił sobie grupę mistrzowską, z kolei nafciarze będą walczyć w grupie spadkowej. W najbliższą niedzielę wrocławianie zagrają z ŁKS-em, a płocczanie z Cracovią.
Wisła Płock - Śląsk Wrocław 1:2 (1:0)
1:0 - Damian Michalski 37'
1:1 - Robert Pich 71'
1:2 - Przemysław Płacheta 86'
Wisła:
Krzysztof Kamiński - Damian Michalski, Michał Marcjanik, Alan Uryga, Angel Garcia Cabezali - Damian Rasak, Dominik Furman - Torgil Gjertsen (62' Maciej Ambrosiewicz), Mateusz Szwoch (89' Suad Sahiti), Piotr Tomasik (78' Giorgi Merebaszwili) - Cillian Sheridan.
Śląsk: Matus Putnocky - Lubambo Musonda, Israel Puerto, Mark Tamas, Dino Stiglec - Diego Zivulić, Krzysztof Mączyński - Filip Marković (63' Robert Pich), Michał Chrapek (90' Jakub Łabojko), Przemysław Płacheta - Erik Exposito.
Żółte kartki: Puerto (Śląsk).
Sędziował: Tomasz Musiał (Kraków).
Adam Dźwigała: W Portugalii wraca normalność. Różnicę widać gołym okiem
Arkadiusz Milik na ostatniej prostej do Turynu. "Napoli na niego nie stawiało"