KGHM Zagłębie Lubin wraca na Dolny Śląsk bez punktów w starciu z Lechem Poznań. "Miedziowi" przegrali 1:3, choć stworzyli sobie dwukrotnie więcej sytuacji od gospodarzy. Drużyna niemal całą drugą połowę dominowała "Kolejorza" na ich własnej połowie.
- Gratuluję Lechowi zwycięstwa, na które nie zasłużył. Jestem świadomy tego, co mówię. Strzelili bardzo ładną w pierwszej minucie meczu, ale później my zdobyliśmy bramkę i mieliśmy więcej sytuacji. Lech wybił dwa razy piłkę z linii, nam brakuje tej jakości pod bramką, którą na koniec miał rywal - mówił dobitnie trener Marcin Włodarski na pomeczowej konferencji prasowej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Sergio Ramos bożyszczem fanów. Szalona radość
- Zamknęliśmy Lecha na jego połowie, oni nerwowo wybijali piłkę, zagrywając od swojego bramkarza do naszego bramkarza. Nie mogę powiedzieć, że jestem dumny z drużyny, bo przegraliśmy mecz. Ale takiego zaangażowania oczekuje od swoich piłkarzy w każdym spotkaniu. Chcę widzieć takie Zagłębie, tylko bardziej skuteczne w ataku i nie popełniające takich błędów w obronie - tłumaczył szkoleniowiec Zagłębia.
Opiekun "Miedziowych" dokonał w Poznaniu kilku roszad w składzie względem poprzedniego ligowego spotkania. Na boku wystąpił w końcu nominalny wahadłowy Bartłomiej Kłudka, a w środku pola od pierwszych minut zadebiutował 20-letni Jakub Kolan, który przy bramce na 1:1 zanotował asystę. W drugiej połowie trener skorzystał z nowych nabytków, w tym także z Marcina Listkowskiego, który ma być wzmocnieniem w ataku.
- Marcin [Listkowski - przyp. red.] zagrał dobrze, ale potrzebujemy jeszcze więcej jakości pod bramką rywala i nasze decyzje muszą być lepsze. Liczymy na to, że "Listek" nam w tym pomoże. Od początku zadebiutował też Jakub Kolan, który zagrał naprawdę bardzo dobre spotkanie.
WP Sportowe Fakty dopytały trenera o zmianę Dawida Kurminowskiego, który po nieco ponad godzinie gry usiadł na ławce, a w jego miejsce pojawił się Kajetan Szmyt. Zagłębie nie miało wśród rezerwowych ani jednej klasycznej "9", która mogłaby pojawić się wtedy na murawie i jeszcze bardziej pomóc w doprowadzeniu do wyrównania.
- Dawid był po prostu bardzo zmęczony, a my liczyliśmy na wysoki pressing, stąd decyzja o jego zmianie. Nie uważam, że popełniłem tutaj błąd, bo w przeciwnym razie bym takiej zmiany nie dokonał - skwitował trener.