Koronawirus. Donald Tusk: Mecz Atalanty z Valencią mógł kosztować życie tysięcy ludzi

Getty Images / Andrea Staccioli/LightRocket via Getty Images / Na zdjęciu: Kibice Atalanty na meczu z Valencią
Getty Images / Andrea Staccioli/LightRocket via Getty Images / Na zdjęciu: Kibice Atalanty na meczu z Valencią

- Ktoś zorganizował mecz Atalanty z Valencią i to mogło kosztować życie setek, a może tysięcy włoskich obywateli - Donald Tusk. Już wcześniej to spotkanie określono mianem "biologicznej bomby".

19 lutego 40 tysięcy kibiców z Bergamo pojechało do Mediolanu na mecz swojej Atalanty z Valencią CF w Lidze Mistrzów. Włoska drużyna nie mogła zagrać u siebie, bo miejscowy stadion nie spełnia wymogów UEFA. Dziś wiemy, że Bergamo jest niemalże centrum europejskiej pandemii wirusa. Że to miasto duchów - jak mówią teraz piłkarze Atalanty. Że zwłoki zmarłych, w wyniku wywoływanej koronawirusem choroby COVID 19, władze wywożą ciężarówkami. Tyle ich jest.

Lekarze szacują, że jedna zarażona osoba przekazuje wirusa 3-4 kolejnym.

- Ktoś zorganizował mecz Atalanty z Valencią i to mogło kosztować życie setek, a może tysięcy włoskich obywateli - powiedział polityk i kibic Donald Tusk w "Kropce nad i" w TVN 24 komentując zupełnie inną sprawę. Dostał bowiem pytanie o zaplanowane na 10 maja wybory prezydenckie w naszym kraju.

ZOBACZ WIDEO Koronawirus. Zbigniew Boniek o zarażeniu Bartosza Bereszyńskiego. "Przechodzi to tak, jak bardzo lekką grypę"

Napastnik Atalanty Alejandro Gomez nie ma teraz wątpliwości, że rozegranie tamtego meczu było błędem. - Na San Siro (Atalanta gra w LM w Mediolanie - przyp. red.) było 45 tys. kibiców, a Bergamo ma 120 tys. mieszkańców. Mojej żonie dotarcie do Mediolanu zajęło trzy godziny, a zazwyczaj potrzeba na to 40 minut. Kiedy potem pojechaliśmy do Walencji, to wszyscy byli zrelaksowani i nie było żadnych kontroli. Dziś Hiszpania to drugi kraj w Europie z największą liczbą zakażeń.

Pierwsze w Europie są Włochy -  tu zarażonych jest 64 tys. osób. W drugiej Hiszpanii zarażonych jest 33 tysięcy osób.

Fabiano Di Marco, 46-letni profesor z Bergamo, szef oddziału pulmonologii szpitala im. Papieża Jana XIII już wcześniej mecz Atalanty z Valencią nazwał biologiczną bombą. To on jako pierwszy powiedział o fatalnej decyzji rozegrania tamtego spotkania, które rozsiało wirusa po kraju. - Wielu to czuje, ja powiem to za siebie. 19 lutego 40 tysięcy mieszkańców Bergamo pojechało na San Siro na mecz Atalanta - Valencia. Autobusami, samochodami, pociągami. To była, niestety, biologiczna bomba.

Cztery dni po meczu Ligi Mistrzów w Mediolanie, w Serie A odwołano z powodu koronawirusa pierwsze mecze. Już wtedy polski ekspert ds. bezpieczeństwa Marcin Samsel mówił nam: - Ciężko o lepsze miejsce do rozprzestrzeniania się koronawirusa niż stadion. Człowiek 20 razy w ciągu godziny dotyka twarzy, w tym ust. Kilkanaście tysięcy ludzi, kolejki do toalet, każdy dotyka klamki, kranu. Koronawirus rozprzestrzenia się pięć razy szybciej niż SARS. I nie wiadomo, kto jest zarażony, bo objawy mogą się pokazać nawet do 21 dni po zainfekowaniu.

Mecz wygrała Atalanta 4:1. Rewanż w Valencii rozegrano przy pustych trybunach. Tysiące hiszpańskich fanów, wbrew zaleceniom i nakazom, zgromadziło się jednak pod stadionem.

Źródło artykułu: