Eliminacje Euro 2020. Słowenia - Polska. Marek Wawrzynowski: Są piłkarze, nie ma drużyny (felieton)

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Michał Pazdan
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Michał Pazdan

Jerzy Brzęczek - w porównaniu z przeciwnikiem - dysponował w piątkowym meczu bronią atomową, ale nie do końca wiedział, który guzik służy do jej wystrzelenia.

Polscy piłkarze mieli sprawdzić w Lublanie Jana Oblaka, podobno najlepszego bramkarza świata. Skończyło się na tym, że słoweński golkiper nawet za bardzo się nie spocił. Rywale rozgryźli nas jak przeciętną drużynę z ligi okręgowej.

Przed meczem z reprezentacją Słowenii zastanawialiśmy się, czy nasze poprzednie spotkanie - doskonałe zresztą z Izraelem - było sygnałem, że rodzi się wielka reprezentacja Polski, czy też było jedynie przypadkiem, splotem szczęśliwych okoliczności. Gdyby odpowiedzieć na podstawie piątkowego meczu, to niestety mamy dwie wiadomości - złą i złą. Po pierwsze tamten mecz był przypadkowy, po drugie selekcjoner Jerzy Brzęczek nie ma pomysłu na tę drużynę.

Polska od początku prowadziła grę, miała jakąś przewagę, co było oczywiste biorąc pod uwagę indywidualną przewagę naszych zawodników. Rywale poza bramkarzem i Josipem Iliciciem - w tym meczu zresztą perfekcyjnym - nie mają wielkich gwiazd. Ale mieli jasną koncepcję. Matjaz Kek wiedział, co chce osiągnąć i jak chce to zrobić. Ustawił swoją drużynę głęboko, postawił zasieki, likwidował zagrożenie w zarodku.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Lewandowski zostaje w Bayernie. "Przeliczył bilans zysków i strat. Ten ruch był najlepszy dla jego kariery"

Jerzy Brzęczek dysponował - w porównaniu z przeciwnikiem - bronią atomową, ale nie do końca wiedział, który guzik służy do jej wystrzelenia, a który do zgaszenia światła. Duet Robert Lewandowski - Krzysztof Piątek w ataku był właściwie niewykorzystany. Być może była to konsekwencja bardzo słabej gry środka pola. Mateusz Klich zawiódł kompletnie, Piotr Zieliński miał kilka zagrań, ale od niego wymaga się więcej, wymaga się czegoś ekstra. To coś po drugiej stronie miał Josip Ilicić. Oczywiście inna pozycja, ale chodzi o sposób myślenia na boisku, przewidywania zdarzeń. Nie chcę robić z piłkarza Napoli kozła ofiarnego, dopuszczam do wiadomości, że może selekcjoner nie ma pomysłu na tego zawodnika.

Jeśli chodzi o naszą grę ofensywną, boczni obrońcy słabo podłączali się do ataku, byli jakby sparaliżowani możliwością kontrataku rywali. Podobnie środkowi obrońcy nie byli w stanie grać wysoko, gdyż ani Jan Bednarek, ani tym bardziej Michał Pazdan nie są mocni w rozegraniu piłki.

ZOBACZ: Jak wyglądał mecz Słowenia - Polska. Oto relacja minuta po minucie

Generalnie gra Polski wygląda, jakby ktoś rzucił zawodnikom piłkę i kazał im grać. Co do tej pory było wystarczające na zespoły pokroju Austrii (rywale prowadzili grę, ale brakowało im pomysłu) oraz słabe jak Macedonia Północna i Łotwa, to nie miało szans powodzenia z bardzo solidnie zorganizowaną Słowenią.

ZOBACZ: Krychowiak piłkarzem miesiąca w Rosji

Oczywiście wciąż jesteśmy faworytem swojej grupy eliminacyjnej, ale nie ma się co oszukiwać - gra nie idzie w dobrą stronę. Z takim "stylem" nie mamy czego szukać na dużym turnieju. Na teraz można powiedzieć tyle, że są piłkarze ale nie ma drużyny.

Źródło artykułu: