Eliminacje Euro 2020. Słowenia - Polska: zasłużona porażka w Lublanie, Biało-Czerwoni bez błysku i pomysłu

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Krzysztof Piątek (z lewej) i Miha Mevlja (z prawej)
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Krzysztof Piątek (z lewej) i Miha Mevlja (z prawej)

To miał być dla Słoweńców mecz o wszystko, więc zagrali z nami jak o życie. Polska kadra przegrała w Lublanie 0:2. To jej pierwsza porażka w eliminacjach Euro 2020. Wciąż jesteśmy liderem, ale - przynajmniej do poniedziałku - mocno obitym.

Z Lublany Paweł Kapusta

Gdy w 35. minucie Aljaz Struna jak w masło wchodził w polskie pole karne i z dziecinną łatwością strzelał nam gola na 1:0, można było jeszcze wierzyć w odwrócenie losów meczu i pozytywne zakończenie. Gdy jednak w drugiej połowie Andraz Sporar podwyższał na 2:0 po kapitalnym rajdzie, trudno było szukać iskierek nadziei. Graliśmy słabo, bez pomysłu, waliliśmy głową w słoweński mur. Byliśmy bezbarwni, nie mieliśmy w rękach ani jednej mocnej karty.

W pierwszą połowę meczu ze Słowenią reprezentanci Polski weszli wprawdzie pewni siebie, zdominowali rywala i można było odnieść wrażenie, że gol to kwestia czasu. Im jednak dalej w las, tym gospodarze coraz bardziej się rozpędzali. Grali dokładnie tak, jak przyzwyczajała nas do tego nasza drużyna narodowa jeszcze kilka lat temu: głęboko i agresywnie w obronie, dokładając do tego szalone zrywy skrzydłowych w kontratakach. W 11. minucie strzałem z około 20 metrów Łukasza Fabiańskiego próbował pokonać Josip Ilicić, kwadrans później po kolejnym kontrataku miejscowych znów "Fabian" musiał nam ratować tyłki.

W 35. minucie nie miał już jednak nic do powiedzenia. Do piłki dośrodkowanej z rzutu rożnego dopadł Aljaz Struna i było 1:0. Co w tej sytuacji zrobiło trio Pazdan - Klich - Krychowiak, tylko oni mogą to wiedzieć. Słoweniec wbiegł między nich jak do saloonu przez wahadłowe drzwi i silnym strzałem z najbliższej odległości wpakował piłkę do siatki. Słoweńcy imponowali zdecydowaniem, determinacją, siłą, szybkością i dynamiką. Wraz z gwizdkiem kończącym pierwszą połowę pewne było, że mecz wymknął się Jerzemu Brzęczkowi z rąk.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". "To przykre w jakim miejscu znajduje się polska piłka. Cieszymy się z coraz mniejszych rzeczy"

Co gorsza, selekcjoner nie był w stanie odwrócić tego trendu w przerwie oraz w trakcie drugiej części gry. Pierwszy celny strzał na bramkę oddaliśmy dopiero w 70. minucie spotkania! Działo się to już w momencie, gdy Słoweńcy prowadzili 2:0. Do długiej piłki ze środka pola (to było kapitalne podanie Ilicicia) dopadł Andraz Sporar, pognał pod bramkę Fabiańskiego i podwyższył na 2:0. Szarżując pod polską bramkę odstawił Michała Pazdana jak rywale Roberta Kubicę.

Polska kadra przystępowała do piątkowego spotkania jako lider eliminacyjnej grupy G, z kompletem 12 punktów na koncie. Choć styl gry podopiecznych Jerzego Brzęczka nie zawsze był zadowalający, nasza kadra w pierwszych starciach kwalifikacji imponowała skutecznością. Efekt był taki, że przed wrześniowym zgrupowaniem Biało-Czerwoni znaleźli się w komfortowej sytuacji: wyjechali na autostradę do turnieju finałowego. Piątkowy mecz nie różnił się wiele od trzech pierwszych w tych eliminacjach. Poza jednym: wynikiem.

Eliminacje Euro U21. Polacy rozpoczęli walkę o awans. Zobacz tabelę i terminarz

W zupełnie odmiennych nastrojach podchodzili do piątkowego meczu Słoweńcy. W eliminacje weszli koszmarnie, przed meczem z Polakami mieli na koncie tylko pięć punktów i nic dziwnego, że prasa zaczęła w kontekście starcia z Polakami używać określenia: "mecz ostatniej szansy". W świadomości tutejszych kibiców, ale także piłkarzy, wciąż tli się jednak pamięć o meczu sprzed 10 lat, gdy Słoweńcy rozbili Polaków w eliminacjach mundialu. Był to jeden z najlepszych meczów słoweńskiej kadry w historii. W piątkowy wieczór - pierwszy raz od czterech lat! - mecz reprezentacji Słowenii przyciągnął na stadion Stożice komplet kibiców. Nadzieje więc były ogromne. I miejscowi tych marzeń nie zawiedli. Nawiązali do pięknych czasów sprzed 10 lat, wygrali i wciąż mogą marzyć o Euro.

Transfery. Carlitos odchodzi z Legii Warszawa. Al Wahda zapłaci ponad 3 mln euro

Kolejny mecz w ramach eliminacji mistrzostw Europy reprezentacja Polski rozegra już w najbliższy poniedziałek 9 września na Stadionie Narodowym w Warszawie. Przeciwnikiem Biało-Czerwonych będą Austriacy. Początek o 20:45. Transmisja w TVP 1 i Polsat Sport. Słoweńcy w poniedziałek zmierzą się u siebie z Izraelem.

Słowenia - Polska 2:0 (1:0)
1:0 - Aljaz Struna 35'
2:0 - Andraz Sporar 65'

Słowenia: Oblak - Stojanović, Struna, Mevlja, Balkovec - Iicić, Krhin, Kurtić, Verbić (62' Crnigoj - 92' Berić) - Sporar (85' Popović), Bezjak.

Polska: Fabiański - Kędziora, Bednarek, Pazdan, Bereszyński - Krychowiak, Klich (69' Bielik) - Zieliński, Grosicki (69' Błaszczykowski) - Piątek (76' Kownacki), Lewandowski.

Żółte kartki: Struna, Stojanović (Słowenia) oraz Klich, Krychowiak, Bereszyński (Polska).

Sędzia: Sergiej Karasjew (Rosja).

Źródło artykułu: