Rosjanie są rewelacją tej części rozgrywek w Lidze Mistrzów. FK Krasnodar to sprawca największej niespodzianki poprzedniej rundy, w której zamknął drzwi do fazy grupowej FC Porto.
Były klub Artura Jędrzejczyka wygrał na Estádio do Dragão 3:2 i zapewnił sobie przepustkę do kolejnej fazy eliminacji.
- Oglądałem ten mecz i cieszyłem się z sukcesu FK Krasnodar, ponieważ występowałem w tym klubie i w jakimś stopniu się z nim utożsamiam. Strzelić trzy gole Porto na wyjeździe nie jest wcale łatwym zadaniem - mówi Jędrzejczyk w rozmowie dla "Polsatu Sport".
ZOBACZ WIDEO Sandro Kulenović wygwizdywany przez kibiców Legii. "Powstała już teoria spiskowa, dlaczego gra"
Zobacz także: Premier League. Pep Guardiola krytykuje VAR. "Może sędziowie wyszli na kawie?"
Teraz rywalem Krasnodaru będzie grecki Olympiakos Pireus. Piłkarze z Pireusu przygotowywali się do sezonu w Polsce, sparowali z przedstawicielami PKO Ekstraklasy. Nie wyszło im to na złe.
- Myślę, że w takich meczach szanse rozkładają się po połowie i wszystko zależy od tego, jak dany zespół podejdzie do rywalizacji. Wiadomo, że to jest dwumecz i wiele może się zdarzyć, także nie skreślałbym Greków jeszcze przed pierwszym gwizdkiem - podkreśla stoper Legii Warszawa.
- Martynowicz jest kapitanem reprezentacji Białorusi, a Petrow, Gaziński i Ari występują w Sbornej. FK Krasnodar ma bardzo szeroką kadrę i widać, że z roku na roku gra coraz lepiej - dodaje.
Jędrzejczyk z dużym uznaniem wypowiada się na temat byłego pracodawcy. Polak w Krasnodarze występował w latach 2013-2017. - FK Krasnodar dysponuje niesamowitą bazą - polecam sprawdzić w internecie, jak wygląda ośrodek treningowy klubu oraz stadion. Mogę powiedzieć, że to najładniejszy i najlepszy obiekt na jakim przyszło mi grać - przyznaje.
Zobacz także: Transfery. Arsenal szykuje się już na zimowe okienko. Klub zapowiada wzmocnienia