Nerwówka na remis / Odra ma patent na Wisłę?

Wodzisławska Odra po raz drugi z rzędu zremisowała z Wisłą Kraków, pozostając tym samym jedyną drużyną, która w tym sezonie nie przegrała z Białą Gwiazdą. Swój sukces podopieczni Janusza Białka mogą zawdzięczać bramkarzowi Adamowi Stachowiakowi oraz niewyregulowanym celownikom gospodarzy. Obie drużyny kończyły mecz w dziesiątkę.

Należy jednak uczciwie powiedzieć, że to Wisła przez większość spotkania grała w osłabieniu. Nie przeszkodziło jej to w tym, aby przeważać przez praktycznie całe spotkanie. Zamiast wysoką wygraną, wiślacy popisali się jednak festiwalem nieskuteczności. - To jest sport. Czasem nic nie chce wpadać - tłumaczył po meczu szkoleniowiec Wisły, Maciej Skorża.

Zaczęło się w 14. minucie. Wówczas po błędzie obrony gości w sytuacji sam na sam mógł znaleźć się Paweł Brożek, jednak napastnika Wisły uprzedził Stachowiak. Była to pierwsza ważna interwencja 21-letniego bramkarza. Podobnych w sobotę było bez liku.

W 19. minucie swoją piętnastą bramkę w sezonie powinien strzelić Marek Zieńczuk. Do wicelidera klasyfikacji strzelców piętą zagrał Rafał Boguski, dzięki czemu ten przed sobą miał już tylko Stachowiaka. Rozpędzony "Zieniu" zbyt daleko wypuścił sobie piłkę i ostatecznie nawet nie zdążył oddać strzału na bramkę.

Natomiast 3 minuty później Zieńuczk powinien zaliczyć asystę, jednak po jego centrze z najbliższej odległości strzałem głową golkipera gości nie umiał pokonać Wojciech Łobodziński. Kolejną znakomitą interwencją popisał się Stachowiak.

Niewykorzystane sytuacje się mszczą. Tylko w ten sposób można wytłumaczyć to, co stało się chwilę później. Wisła straciła zawodnika, bo za uderzenie Sławomira Szarego czerwoną kartkę obejrzał Cleber. Decyzja arbitra wzbudziła wiele kontrowersji zarówno wśród kibiców jak i samych piłkarzy.

Od tego momentu przy Reymonta wrzało, w poczynania zawodników wkradły się nerwy, posypały się kolejne kartki, było wiele przerw, a gra stała się chaotyczna. Mimo osłabienia przewagę nadal miała Wisła. Pod koniec pierwszej części gry stuprocentową okazję strzelecką zmarnował Paweł Brożek. Podobnie jak Zieńczuk nie potrafił wykorzystać sytuacji sam na sam. W 41. minucie uderzył wprost w bramkarza gości.

W drugiej połowie Wisła nieudolnie próbowała przedostać się pod szesnastkę rywala. Teoretycznie od 67. minuty powinno grać jej się łatwiej, bo właśnie wtedy układ sił został wyrównany - drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał Jakup Biskup. Krakowianie jednak jakby bali się uderzać na bramkę znakomicie dysponowanego Stachowiaka, a jeśli już to robili, to nie były to uderzenia przedniej marki. Dwie znakomite sytuacje strzeleckie zmarnował tym razem Radosław Sobolewski, a jedną Paweł Brożek. W końcu, mimo usilnych prób, bramki strzelić się nie udało.

Przed meczem trener Skorża mówił o tym, że chciałby, aby gra jego podopiecznych była widowiskowa, ładna dla oka. Marzenia o pięknie grającej Wiśle 36-letni szkoleniowiec będzie musiał jednak odłożyć co najmniej do najbliższej kolejki, bo gra Białej Gwiazdy - mimo przewagi - była zdominowana przez liczne straty i nieporozumienia. Piłkarze Odry z kolei mogą dziękować Bogu (i Stachowiakowi), że wywieźli z Krakowa jeden punkt, bo o ich postawie zbyt wiele dobrego nie można powiedzieć.

Wisła Kraków - Odra Wodzisław 0:0

Składy:

Wisła Kraków: Pawełek - Baszczyński, Głowacki, Cleber, Piotr Brożek, Łobodziński (75' Paulista), Sobolewski, Cantoro, (78' Matusiak), Zieńczuk, Paweł Brożek, Boguski (32' Dudka).

Odra Wodzisław: Stachowiak - Cichy, Kowalczyk, Hinc, Marcin Kokoszka , Biskup, Kuranty, Woś (84' Błażejewski), Szary, Micanski (90' Radler), Seweryn (69' Szymiczek).

Żółte kartki: Piotr Brożek, Paweł Brożek, Zieńczuk, Dudka, Cleber (Wisła) oraz Cichy, Hinc, Marcin Kokoszka, Biskup, Kuranty, Błażejewski, Seweryn (Odra).

Czerwone kartki: Cleber /24' za uderzenie rywala/ (Wisła) oraz Biskup /67' za drugą żółtą/ (Odra).

Sędzia: Tomasz Mikulski (Lublin).

Widzów: 13000.

Najlepszy piłkarz Wisły: Marek Zieńczuk.

Najlepszy piłkarz Odry: Adam Stachowiak.

Najlepszy piłkarz meczu: Adam Stachowiak.

Komentarze (0)