Krucjata Michała Probierza przeciwko terminarzowi rozgrywek zaczęła się przed startem fazy finałowej. - Podział na grupy dla kibiców jest fajny, bo to jest emocjonujące, ale to nie jest dobre rozwiązanie. Siedem najważniejszych meczów sezonu rozgrywa się w krótkim czasie i w tym okresie decyduje się mistrzostwo, rozstrzyga się spadek. To decyduje nawet o losie kilku klubów - mówił trener Cracovii 18 kwietnia. Więcej o tym TUTAJ.
Po ostatnim meczu z Jagiellonią Białystok znów zabrał głos w sprawie. - To jest kuriozum, że najważniejsze mecze sezonu rozgrywa się co trzy dni. Z Legią graliśmy w sobotę o 20:30, skończyliśmy go w nocy i w domach byliśmy w niedzielę o 4 nad ranem i za dwa dni znowu gramy. Widziałem, ile moich zawodników kosztował mecz z Legią. Nie szukam wytłumaczenia, ale w fazie finałowej, zwłaszcza w grupie spadkowej, rozstrzygają się losy klubów - stwierdził, a Ireneusz Mamrot podpisał się pod jego słowami. Więcej o tym TUTAJ.
W czwartek szkoleniowiec Cracovii wrócił do tematu i zaczął od niego swoje wystąpienie na konferencji prasowej przed piątkowym meczem z Piastem Gliwice: - Wiele osób ma mnie za debila. Aż z ciekawości sprawdziłem sobie, jak to wygląda w innych ligach. W Anglii sezon kończy się 12 maja, a zaczyna się 10 sierpnia - siedem ostatnich kolejek jest w osiem tygodni. W Niemczech kończy się 18 maja, a rusza 24 sierpnia - siedem ostatnich kolejek jest w osiem tygodni. We Francji koniec jest 25 maja, początek jest 10 sierpnia - siedem ostatnich kolejek w siedem tygodni. W lidze rosyjskiej ostatnie siedem kolejek jest w siedem tygodni.
ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa". VAR największym problemem współczesnej piłki? "Mecz z VAR-em i bez to dwie różne dyscypliny sportu"
Czytaj również -> Filip Marchwiński - licealista, który nie strajkuje
- A w Polsce kończymy 19 maja, zaczynamy 20 lipca, a ostatnie siedem kolejek gramy w cztery tygodnie. Dziwię się trenerom i ludziom z klubów, które walczą teraz o przetrwanie, że milczą na ten temat. To jest ich obowiązek, by dbać o zawodników. Dla mnie jedynym rozwiązaniem są rozgrywki 18-zespołowe. Ktoś powie, że teraz nie ma meczów o nic, a jest bardzo dużo takich spotkań - dodał.
Probierz od zawsze był przeciwnikiem reformy ESA37, która w swoim założeniu miała podnieść atrakcyjność Lotto Ekstraklasy. Przez pięć lat obowiązywania aktualnego formatu zdania nie zmienił. Nie podoba mu się zwłaszcza podział na grupy po sezonie zasadniczym.
- Piłkarze teraz grają na dwóch szczytach. Pierwszy to walka o awans do grupy mistrzowskiej, a drugi jest teraz i trwa cztery tygodnie. Kibice często się śmieją, że piłkarze mają presję, ale każdy powinien przeżyć, jak to funkcjonuje. Nie dziwię się zawodnikom, że w takich okolicznościach mają problem z ustabilizowaniem formy - stwierdził.
Faza finałowa, w trakcie której drużyny Lotto Ekstraklasy rozgrywają siedem spotkań, trwa cztery tygodnie. A Jagiellonia i Lechia jako finaliści Pucharu Polski w tym czasie wybiegną na boisko osiem razy.
Czytaj również -> Paweł Kapusta: Bryndza, nie klasyk
- To taki okres, że nie ma nic czasu. Nie ma czasu na poprawę w treningu, nie mówiąc o fizjologii, bo teraz jest tylko stawianie zawodników na nogi. Polskich klubów nie stać na 30-osobowe kadry. Wszyscy się śmieją z naszej gry w pucharach, ale my nie mamy praktycznie wolnego. Nie ma czasu na regenerację - zakończył Probierz.