Piłkarze Jagiellonii Białystok mecz w Krakowie z Cracovią mieli pod kontrolą. Prowadzili 2:0, ale w końcówce pozwolili się dwukrotnie zaskoczyć i stracili dwa gole.
Po spotkaniu opiekun gości Adrian Siemieniec nie miał pretensji do swoich zawodników. - Cóż, słodko-gorzki smak meczu. Do momentu straty pierwszej bramki byliśmy zespołem lepszym. Prowadząc 2:0 na wyjeździe i remisując 2:2 w zespole, który był blisko wygranej czuć rozczarowanie. Musimy to zaakceptować - powiedział opiekun mistrzów Polski.
- Na przygotowania do meczu nie mieliśmy czasu. Była jedynie regeneracja. Odprawa i analiza. To było nasze jedyne narzędzie . Nie zdjęliśmy w meczu nogi z gazu. Mieliśmy wszystko pod kontrolą do momentu utraty pierwszej bramki - dodał Adrian Siemieniec.
ZOBACZ WIDEO: Skandal w Anglii. Kibice napadli na zawodników
W lepszym nastroju był, zastępujący chorego Dawida Kroczka, Tomasz Jasik. - Na pewno jesteśmy zadowoleni, jeśli spojrzy się na przebieg meczu, że wyciągnęliśmy w tym meczu remis. On nas jednak nie cieszy. Chcieliśmy wygrać. W przerwie byliśmy na siebie bardzo źli, że tak to wszystko wyglądało. Dwa błędy kosztowały nas utratę dwóch goli - ocenił trener Pasów.
- Bardzo dobrze zareagowaliśmy w przerwie. Chcieliśmy odrobić straty, co czuła Jagiellonia. Kwestią było zdobycie gola. Udało nam się to. Szukaliśmy remisu, a później wygranej. Wiemy, z kim graliśmy i w końcowym rozrachunku trzeba być zadowolonym - podsumował szkoleniowiec.