Bezradny Manchester City. Liverpool coraz bliżej mistrzostwa

Getty Images / Catherine Ivill - AMA / Na zdjęciu: Liverpool pewnie pokonał Manchester City
Getty Images / Catherine Ivill - AMA / Na zdjęciu: Liverpool pewnie pokonał Manchester City

Już tyko jakiś kataklizm może odebrać drużynie Liverpoolu mistrzowski tytuł. W niedzielnym hicie "The Reds" pokonali na wyjeździe Manchester City 2:0 i mają już 11 punktów przewagi nad drugim w tabeli Arsenalem.

Arne Slot przechytrzył Pepa Guardiolę. Co z tego, że Manchester City miał optyczną przewagę, zdecydowanie dłużej utrzymywał się przy piłce i oddał więcej strzałów? Nic z tego nie wynikało. Liverpool był niczym wytrawny pięściarz. Wyprowadzał ciosy, po których bolało.

Liverpool był pragmatyczny, nie chciał wdać się w walkę o posiadanie piłki. Spokojnie czekał na swoje okazje. A gdy takowe się pojawiły, to goście byli bardzo konkretni.

Kolejne trzy punkty dopisane, gol i asysta Mohameda Salaha, który bije rekordy. I - co najważniejsze - powiększona przewaga nad Arsenalem, który sensacyjnie przegrał w tej kolejce. Wydaje się, że tylko jakiś niewyobrażalny kataklizm może sprawić, że Liverpool nie zdobędzie w tym sezonie mistrzostwa.

Siedzący na trybunach Erling Haaland tylko kręcił głową z niedowierzaniem.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ale przymierzył! Fantastyczna bramka zawodnika V-ligowca

Pierwszy cios miał miejsce w 14. minucie po kapitalnie wykonanym rzucie rożnym. Alexis Mac Allister zagrał po ziemi na bliższy słupek, Dominik Szoboszlai wycofał piłkę do kompletnie niepilnowanego Salaha, a ten strzelił nie do obrony. Drugi cios był w 37. minucie, kiedy Salah ograł w polu karnym Josko Gvardiola, podał do Szoboszlaia i Węgier uderzeniem po ziemi podwyższył prowadzenie gości.

Salah wykręca nieprawdopodobne liczby w tym sezonie. 30 goli i 21 asyst w 38 meczach. Coś niewyobrażalnego, a przecież jesteśmy w lutym. Żeby było śmieszniej Liverpool cały czas nie zaproponował mu nowego kontraktu, a obecny przecież wygasa za cztery miesiące.

Manchester City niby atakował, ale czy w powietrzu unosił się zapach bramki kontaktowej, która gwarantowałaby emocjonującą końcówkę? Niekoniecznie. Prędzej można było zakładać, że Liverpool odbierze piłkę i wyprowadzi kontrę, która zgasi światło.

Manchester City - Liverpool FC 0:2 (0:2)
0:1 Mohamed Salah 14'
0:2 Dominik Szoboszlai 37'

Składy:

Manchester City: Ederson - Rico Lewis, Abduqodir Husanov, Nathan Ake (77' Ruben Dias), Josko Gvardiol - Savinho, Kevin De Bruyne (66' James McAtee), Nico Gonzalez (78' Mateo Kovacić), Phil Foden, Jeremy Doku - Omar Marmoush (77' Ilkay Gundogan).

Liverpool: Alisson - Trent Alexander-Arnold (90+2' Jarell Quansah), Ibrahima Konate, Virgil van Dijk, Andrew Robertson (73' Kostas Tsimikas) - Mohamed Salah (90+1' Harvey Elliott), Ryan Gravenberch, Alexis Mac Allister, Dominik Szoboszlai, Curtis Jones (74' Wataru Endo) - Luis Diaz (79' Cody Gakpo).

Sędzia: Anthony Taylor.

#DrużynaMZRPBramkiPkt
1 Liverpool FC 29 21 7 1 69:27 70
2 Arsenal FC 29 16 10 3 53:24 58
3 Nottingham Forest 29 16 6 7 49:35 54
4 Chelsea FC 29 14 7 8 53:37 49
5 Manchester City 29 14 6 9 55:40 48
6 Newcastle United 28 14 5 9 47:38 47
7 Brighton and Hove Albion 29 12 11 6 48:42 47
8 Fulham FC 29 12 9 8 43:38 45
9 Aston Villa 29 12 9 8 41:45 45
10 AFC Bournemouth 29 12 8 9 48:36 44
11 Brentford FC 29 12 5 12 50:45 41
12 Crystal Palace 28 10 9 9 36:33 39
13 Manchester United 29 10 7 12 37:40 37
14 Tottenham Hotspur 29 10 4 15 55:43 34
15 Everton 29 7 13 9 32:36 34
16 West Ham United 29 9 7 13 33:49 34
17 Wolverhampton Wanderers 29 7 5 17 40:58 26
18 Ipswich Town 29 3 8 18 28:62 17
19 Leicester City 29 4 5 20 25:65 17
20 Southampton FC 29 2 3 24 21:70 9
Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści