Premier League: bombardowanie bramki Artura Boruca

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA / EPA/PETER POWEL / Na zdjęciu: Mohamed Salah pokonuje Artura Boruca
PAP/EPA / EPA/PETER POWEL / Na zdjęciu: Mohamed Salah pokonuje Artura Boruca
zdjęcie autora artykułu

Sześć celnych strzałów obronił Artur Boruc, a przy kolejnych trzech skapitulował: to dorobek w wyjazdowym meczu Bournemouth z Liverpoolem (0:3). Przy jednym z nich można zarzucić Polakowi złe ustawienie.

To był czwarty z rzędu mecz Artura Boruca w Premier League, ale rywal zdecydowanie najmocniejszy. The Reds wprawdzie zremisowali dwa ostatnie mecze i przez to stracili fotel lidera, to jednak o kryzysie nie ma mowy. Już w 24. minucie Boruc musiał sięgnąć do własnej siatki. Nie zrobiłby jednak tego, gdyby w Premier League używano VAR-u. Sadio Mane w momencie dośrodkowania od Jamesa Milnera był na spalonym. Chwilę później głową pokonał Boruca (Polak był bez szans) i mógł się cieszyć ze zdobytej bramki.

10 minut później można było mieć spore zastrzeżenia do ustawienia Boruca. Najpierw Andrew Robertson idealnie podał w pole karne do Georginio Wijnalduma, który zauważył, że Boruc jest wysunięty poza linię bramkową i zdecydował się na lob. Nie był on perfekcyjny, ale Boruc piłki już nie sięgnął.

Zobacz także: Premier League: Man Utd w świetnej formie przed meczem z PSG

Tuż po zmianie stron Boruc po raz trzeci został pokonany. Nie miał jednak szans, kiedy Roberto Firmino pod podeszwą zostawił piłkę nabiegającemu Salahowi, który technicznym strzałem zdobył gola.

ZOBACZ WIDEO Michael Ballack dla WP SportoweFakty: Robert Lewandowski jest wielki, więc można go krytykować (cała rozmowa)

Występ Boruca na Anfield można ostatecznie uznać za dobry. Obronił dwie sytuacje sam na sam - nie pokonali go Roberto Firmino oraz Trent Alexander-Arnold. W pierwszej połowie Boruc szybko skrócił kąt i zatrzymał w ten sposób Firmino. Był pewny w swoich interwencjach, ale z Liverpoolu wraca z bagażem trzech bramek.

Zobacz także: Jan Bednarek: Twardo stąpam po ziemi. Nie jestem "polskim Maldinim"

Na Selhurst Park remis wywalczył West Ham United. Spora jednak w tym zasługa Łukasza Fabiańskiego, który popisał się kilkoma bardzo dobrymi interwencjami. Pokonał go tylko Wilfried Zaha, ale w tej sytuacji Fabiański nie miał szczęścia, ponieważ piłka odbiła się jeszcze od jednego z graczy WHU i zaskoczyła polskiego bramkarza.

Ostatecznie mecz zakończył się remisem 1:1. Warto odnotować, że Fabiański w tym spotkaniu jako pierwszy bramkarz w Premier League przekroczył granicę 100 obronionych strzałów w sezonie. Ma ich dokładnie 101.

Na wyjeździe w końcu triumfował Arsenal. Londyńczycy mierzyli się z czerwoną latarnią ligi - Huddersfield Town i wygrali skromnie 2:1. Kanonierzy ostatni raz trzy punkty z wyjazdu przywieźli pod koniec listopada, gdy pokonali Bournemouth. Natomiast trzy ostatnie mecze na obcym stadionie to trzy porażki (Man City, WHU oraz Liverpool). Dlatego pokonanie, nawet tak słabego Huddersfield, to sukces Arsenalu i przerwanie fatalnej serii.

Wyniki 26. kolejki Premier League:

Liverpool - Bournemouth 3:0 (2:0) 1:0 - Sadio Mane 24' 2:0 - Georginio Wijnaldum 34' 3:0 - Mohamed Salah 48'

Crystal Palace - West Ham United 1:1 (0:1) 0:1 - Mark Noble (k.) 27' 1:1 - Wilfired Zaha 76'

Huddersfield Town - Arsenal FC 1:2 (0:2) 0:1 - Alex Iwobi 16' 0:2 - Alexandre Lacazette 44' 1:2 - Sead Kolasinac (sam.) 90'

Watford - Everton 1:0 (0:0) 1:0 - Andre Gray 65'

Brighton and Hove Albion - Burnley 1:3 (0:1) 0:1 - Chris Wood 26' 0:2 - Chris Wood 61' 0:3 - Ashley Barnes 74' 1:3 - Shane Duffy 76'

Źródło artykułu: