Wszystko zależy wyłącznie od nas - rozmowa z Piotrem Plewnią, piłkarzem GKS Katowice

Podopieczni Adama Nawałki w rundzie wiosennej spisują się znakomicie. - W tej rundzie przegraliśmy tylko dwa razy - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Piotr Plewnia, pomocnik GKS Katowice. W sobotnie popołudnie jego zespół zremisował bezbramkowo ze Stalą Stalowa Wola.

Kamil Górniak: Jak oceni pan potyczkę Stali z GKS?

Piotr Plewnia: To był mecz na remis. Nie było klarownych okazji do zdobycia gola. Myślę, że jednej i drugiej drużynie zależało nam tym, aby nie przegrać.

Nie obawialiście się tego spotkania? Stal to bardzo groźny zespół na własnym obiekcie.

- Zgadza się, Stal jest mocna. My mamy jednak swoją taktykę i staramy się przyjąć rywala na swojej połowie i potem, jeśli nam się udaje, to wyprowadzamy jakąś kontrę. Staraliśmy się to realizować. W pierwszej połowie Grażwydas Mikulenas miał świetną okazję, ale przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem Stali. Czy obawialiśmy się gospodarzy? Może nie, ale na pewno przyjechaliśmy do Stalowej Woli z szacunkiem dla rywali.

W poprzedniej kolejce sprawiliście sporą niespodziankę, pokonując Widzew Łódź. Ten wynik zszokował fanów futbolu w Polsce.

- Może i tak. Na pewno była to niespodzianka, skoro praktycznie pewny awansu Widzew przegrał z nami. Własną postawą zasłużyliśmy na te trzy punkty. Nie poddawaliśmy się, walczyliśmy do końca. Pierwsza część potyczki przebiegała pod dyktando łodzian, ale za to w drugiej połowie to my zagraliśmy o wiele lepiej. O niespodziance można mówić pod tym względem, że Widzew był na górze, a my na dole tabeli. Z przebiegu spotkania to my jednak zasłużyliśmy na zwycięstwo.

Jesienią GKS miał nieco lepszy kadrowo zespół. Teraz jednak doszło kilku młodych zawodników i gracie nieźle.

- Trudno to stwierdzić, bo wszystko weryfikuje boisko. Teoretycznie mówiąc, jesienią był lepszy skład, ale to nie przekładało się na wyniki. Obecnie wszystko wraca do normy, idzie ku lepszemu i nie mamy nic do stracenia. Kadra jest taka jaka jest, nikt nie patrzy kto gra, lecz wychodzimy na boisko i robimy swoje. Na pewno mamy trochę szczęścia, ale też konsekwentnie realizujemy założenia taktyczne. Uważam, że nie przez przypadek zdobywamy punkty.

Przed wami dwie ostatnie, ale bardzo trudne konfrontacje. Najpierw Podbeskidzie Bielsko-Biała, a potem chyba najważniejszy mecz, z GKS Jastrzębie.

- Dokładnie tak. Bez względu na wynik z Podbeskidziem, najważniejsze będzie spotkanie właśnie z GKS Jastrzębie. Walkower dla jastrzębian w ostatniej kolejce pokrzyżował nam plany. Jesteśmy jednak optymistami, ponieważ w tej rundzie przegraliśmy tylko dwa razy. To też świadczy o tym, że nie jesteśmy chłopcami do bicia. Sądzę, że obie ekipy jeszcze się przekonają, że z nami łatwo nie będzie. Nie pozostaje nic innego jak walka do końca. Wiedzieliśmy, że czeka nas trudna runda i tylko bardzo dobra seria pozwoli nam uniknąć baraży. Przy dobrej postawie w dwóch ostatnich potyczkach może uda nam się uniknąć dodatkowych gier. Jeśli nie, to powalczymy w barażach.

Sytuacja w Katowicach i Jastrzębiu nie jest najlepsza, ale wydaje się, że u was nieco się poprawiło.

- Zgadza się. U nas zaczęto płacić i są jakieś perspektywy. Ale na boisku nie myśli się o tym, co dzieje się w klubach, czy są jakieś zaległości i jakie one są. Każdy wychodzi po to, żeby zaprezentować się dobrze i osiągnąć jak najlepszy wynik dla drużyny. Nie sądzimy, że GKS Jastrzębie, mimo problemów, siądzie na murawie i pozwoli nam wygrać.

Od wiosny gracie w Jaworznie. Wydaje się, że przeprowadzka wyszła wam na dobre.

- Można tak na to patrzeć, skoro są wyniki i punkty. Mimo wszystko jednak na Bukowej byłoby więcej kibiców. Teraz muszą oni dojechać kilkanaście bądź kilkadziesiąt kilometrów. Siłą rzeczy trochę mniej fanów przychodzi na nasze spotkania. Czekamy teraz, jak potoczą się nasze losy, czy uda nam się zapewnić sobie utrzymanie w I lidze. Fajnie by było w kolejnych rozgrywkach grać znowu w Katowicach.

W Jaworznie nie ma takiej atmosfery jak na Bukowej.

- Na pewno nie ma. Raz, że inaczej skonstruowany jest stadion, a dwa, że mnie kibiców jest na naszych meczach. Podejrzewam, że wiele rodzin z dziećmi, które muszą wybrać się do Jaworzna, rezygnuje z oglądania nas z powodu odległości. Tak więc wszyscy z niecierpliwością oczekujemy powrotu na stadion w Katowicach.

GKS Katowice to utytułowany klub. Dla takich drużyn zawsze powinno być miejsce choćby na zapleczu ekstraklasy.

- Tak, ale za zasługi nikt nikomu nic nie da. Zgadzam się, że GKS jest zasłużonym klubem, lecz utrzymanie musimy wywalczyć sobie sami.

Źródło artykułu: