Marcin Bułka. Skromny bóg z Escola Varsovia

Getty Images / Albert Perez / Na zdjęciu: Marcin Bułka
Getty Images / Albert Perez / Na zdjęciu: Marcin Bułka

- Przepraszam. Możemy na chwilę przerwać? Wzruszyłem się - przerywa trener bramkarzy w Escola Varsovia, Marek Chański. - Dlaczego? - pytam. - Zależy mi na tym, aby moi chłopcy byli przede wszystkim dobrymi ludźmi. Marcin Bułka taki właśnie jest.

W tym artykule dowiesz się o:

A zaczęło się na warszawskim Tarchominie. W latach 2012-2016 zdolny bramkarz szkolił się na boiskach stołecznej akademii ściśle współpracującej z FC Barcelona. To tam "jeszcze jako dziecko" - jak określa Bułkę prezes Escoli Wiesław Wilczyński - rozpoczął gonitwę do swoich marzeń. Nastolatek prezentował się na tyle znakomicie, że w jego sprawie Wilczyński kontaktował się z prezydentem katalońskiego klubu Josepem Marii Bartomeu. Trener bramkarzy Chelsea Henrique Hilario osobiście pofatygował się za to do Warszawy, aby przekonywać zawodnika do testów w zachodnim Londynie.

- Czy naprawdę Marcin był aż tak wyjątkowy? Na pewno miał niebywały potencjał. Spędził u nas 4 lata, lecz 2 ostatnie były kluczowe. Pod swoją opiekę wziął go wtedy trener Marek Chański. To wybitny fachowiec, ale sam nie wiem jak to możliwe, że Marcin przeszedł wtedy aż tak ogromny przeskok - opowiada wspomniany Wilczyński.

Na myśl o tych słowach na twarzy Chańskiego pojawia się szeroki uśmiech. W tym miejscu szkoleniowiec przypomina historię z jednego meczu Escoli, w którym młody Bułka stał na bramce. Przeciwko jego drużynie podyktowano rzut karny, a Marcin obronił go bez problemów. - I w ogóle się przy tym nie cieszył. Wyglądało na to, że takie parady to nic takiego - relacjonuje Chański, po czym dodaje: - W przerwie ochrzaniłem Marcina. Powiedziałem, że musi swoim zachowaniem dawać bodziec kolegom z zespołu. Od tej pory myślał nie tylko o swoim występie, ale tym ile może dać zespołowi.

W minioną środę historia zatoczyła koło. Pod koniec spotkania przeciwko Arsenalowi nastoletni Bułka popisał się kapitalną interwencją po płaskim uderzeniu Alexa Iwobiego. Sam zaczął przy tym krzyczeć i wymachiwać w stronę kolegów z bloku defensywnego Chelsea.

Parametry Courtoisa

- Pierwszy jego wyjazd? Miał wtedy bodajże 15 lat. Był bardzo młody i pojechał na zgrupowanie Górnika Zabrze. Trochę się denerwował. Nawet ja byłem lekko podminowany. Nie wiedziałem przecież czy Marcin rzeczywiście jest aż tak dobry, czy tylko tak mi się zdaje. Dopiero po niezwykle pochlebnych recenzjach, utwierdziłem się, że trzeba działać i wysłać go w świat - wspomina z rozrzewnieniem Wilczyński. Prezes klubu nie zwlekał długo. Szybko odkurzył bazę swoich kontaktów. Prowadzona przez niego Escola Varsovia współpracuje pod względem metodologicznym z Barceloną. Naturalnym wyjściem był więc telefon do prezydenta katalońskiego zespołu, Josepa Marii Bartomeu.

- Kontakt na najwyższym szczeblu dał rezultaty. Obóz w Kamieniu odwiedził niespodziewanie Ricard Segarra, koordynator bramkarzy w zespołach juniorskich Barcelony - śmieje się Wilczyński. Hiszpanowi wystarczał jeden trening. Już po pierwszych zajęciach Marcin otrzymał informację, że może się pakować. Czekają lot oraz przede wszystkim treningi w Katalonii.

8 marca 2016 roku. Na boiska juniorskich drużyn Blaugrany wychodzi grupa przeciętnych wzrostem nastolatków. Posturą wyróżnia się tylko jedna sylwetka. Blondyn, 198 cm. To Marcin Bułka. Lokalni dziennikarze szybko podchwytują temat. Reporter "El Mundo Deportivo" nie mógł oderwać wzroku od Polaka. Nazajutrz w najbardziej poczytnym katalońskim dzienniku o 16-latku pojawi się opinia: "Pierwszego dnia zaliczył spektakularny trening, pokazując, że jest kompletnym bramkarzem. Silny w powietrzu i spokojny w bramce".

- Warunki do gry Marcin miał w końcu zawsze znakomite. Jak opuszczał akademię, to już wtedy, w wieku ledwie 16 lat, miał parametry Thibaut Courtois (bramkarz reprezentacji Belgii i Chelsea Londyn) - wyznaje ze szczerością Wilczyński.

18-letni senior

Adresem nowego miejsca pracy młodego bramkarza nie było jednak Camp Nou, a Stamford Bridge. Bułka po swojej wizycie w Barcelonie nie zdążył nawet rozpakować walizek. Już wtedy czekało na niego spotkanie w biurze Escoli z byłym zawodnikiem, a ówczesnym oraz obecnym trenerem bramkarzy Chelsea Henriquem Hilario. - Dlaczego wybrał Anglię? Wydaje mi się, że zdecydowało ogólne wrażenie - mówi Marek Chański.

Gdy nastolatek został zaproszony na testy do Londynu to momentalnie doznał urazu. Ten fakt nie zraził ani Hilario, ani jego zwierzchników. Swoje odczekali, cierpliwi zaproszenie wysłali ponownie. Na Wyspy sprowadzono również matkę zawodnika. Marcin nawet otrzymał szansę, aby trenować nie gdzieś z boku wśród juniorów, tylko od razu z pierwszym zespołem. Przebył ponadto długą rozmowę z ówczesnym szkoleniowcem seniorskiej drużyny, Guusem Hiddinkiem. - Ja już wtedy wiedziałem, że wybór padnie na Chelsea. Tak po prostu. Wraz z prezesem Wilczyńskim nie dawaliśmy mu jednak żadnych porad. Chcieliśmy, aby była to jego suwerenna decyzja - opowiada Chański.

Jak dotąd chłopak nie może jej w jakikolwiek sposób żałować. W wielu spotkaniach pucharowych Bułka był włączony do meczowej kadry Chelsea. W oficjalnym starciu pierwszego zespołu jeszcze nie zadebiutował. Podczas przedsezonowego touru po Stanach Zjednoczonych 18-latek zagrał już jednak dwukrotnie. I zebrał znakomite recenzje. Wielu kibiców Chelsea żąda, aby nastolatek z Wyszogrodu został drugim bramkarzem "The Blues" na nadchodzący sezon, a w prywatnej rozmowie zgodził się z tymi opiniami James Wilkinson, redaktor popularnego wśród fanów portalu "Talk Chelsea".

Droga Lewandowskiego

Jeszcze niedawno Polak nie mógł legalnie kupić alkoholu czy zdać egzaminu na prawo jazdy, a powoli staje się bożyszczem Stamford Bridge. Łatwo można w tym wszystkim oszaleć. Marcin w jednym z wywiadów wspominał jednak, że "nie zna definicji wody sodowej". Czy naprawdę tak było? - Zdecydowanie. Zakazał mi nawet podawać dziennikarzom swój numer. Uznał, że tylko tak będzie mógł się w pełni skupić na treningach - opowiada Wiesław Wilczyński. - Przepraszam. Mogę dostać chwilę? - dodaje natomiast trener bramkarzy Marek Chański: - Wzruszyłem się. Wie pan dlaczego? Bo ja naprawdę widzę w Marcinie tego samego chłopaka, co kiedyś.

Jak sam tłumaczy: - Marcin pozostaje dobrym piłkarzem, bo podchodzi profesjonalnie do swojej pracy. Jest przy tym dobrym człowiekiem, bo chce spojrzeć w lustro i nie wstydzić się własnego odbicia. Do akademii Escoli Varsovia nastolatek przyjeżdża tak często, jak tylko może. Nie jest biernym obserwatorem, weźmie piłkę pod pachę i przekazuje swoje wskazówki. - Dla chłopców Marcin jawi się wtedy jako bóg. Ja jednak zachowaniem widziałem tego samego chłopaka z Wyszogrodu co kiedyś. Oto chyba w tym wszystkim chodzi - dodaje Chański.

- Ja natomiast wyróżniłbym u Marcina niezwykłą siłę wewnętrzną, aby realizować własne cele. Nie zawsze było różowo. Zdaje pan sobie sprawę, że przed zainteresowaniem Chelsea i Barcelony nikt nie pomyślał o tym, aby powołać go do juniorskiej kadry?! Dopiero telefon do trenera reprezentacji U18 Rafała Janasa i mojego przyjaciela Zbigniewa Bońka podziałał. Chłopcem zaczęto się interesować. Kolejny przykład? Marcowe eliminacje do Euro U19 we Włoszech. Po dwóch meczach nie mamy szans na awans. Marcin w obu siedział na ławce. Ostatnie spotkanie z Grekami, selekcjoner Dariusz Dźwigała wymienia cała jedenastkę. Tylko nie…bramkarza. Marcina nie ma dwa tygodnie w klubie, traci przez to miejsce w pierwszej jedenastce Chelsea U23. I nie gra w finale oraz półfinale młodzieżowej Ligi Mistrzów. Można się załamać. Robią to wszyscy tylko nie Marcin… - wyraża się dosadnie Wilczyński.

Wtedy jednak w słowo wchodzi mu Chański: - Prezesie, może to i lepiej? Gdy byłem trenerem w SEMP-ie Ursynów był też taki jeden chłopak pomijany przez młodzieżowe kadry. Sam widziałem 3-4 lepszych napastników z regionu. Jego jednak wyróżniała chęć do gry, mocna psychika. Wiecie jak się nazywa? Robert Lewandowski. Pytam więc, czy Marcin może przejść podobną drogę co on? Na co otrzymuje odpowiedź: - On już na niej jest.

ZOBACZ WIDEO Show Sergio Aguero. Tarcza Wspólnoty dla Manchesteru City [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Źródło artykułu: