Boruc to prawdziwy twardziel - rozmowa z Maciejem Żurawskim, napastnikiem greckiej Larissy

Maciej Żurawski, były kapitan drużyny narodowej zdecydowanie broni Artura Boruca. Żurawski, który w Celticu Glasgow spędził trzy lata grając u boku Boruca przekonuje, że bramkarz reprezentacji poradzi sobie z falą krytyki, która spłynęła na niego w ostatnich dniach. - Artur to twardziel. Jestem pewien, że da sobie radę - mówi "Żuraw".

W tym artykule dowiesz się o:

Sebastian Staszewski: Porażka z Irlandią Północną była gwoździem do trumny Leo Beenhakkera?

Maciej Żurawski: To wie pewnie tylko prezes Lato. Ja wiem tyle, co jest w gazetach a media piszą różne rzeczy. Zachowajmy do tego dystans. Sam wiesz, że piszecie różne głupoty. W obecnej sytuacji każdy niekorzystny rezultat albo plotka urośnie do rangi wielkiej tragedii i afery. Kubeł zimnej wody na głowę - to moja rada.

Nie sądzisz, że formuła Beenhakkera jako trenera polskiej reprezentacji już się wypaliła? Oprócz meczu z Czechami ostatnie pojedynki biało - czerwonych były bezbarwne.

- Trener Beenhakker ma koncepcję i dajmy mu ją wypełniać. To mój komentarz.

Jeżeli jednak pogłoski o odejściu Leo okażą się prawdą, kto jest najlepszym kandydatem na następcę Holendra? Wymienia się Smudę i Kasperczaka. Miałeś przyjemność pracować zarówno z jednym jak i z drugim.

- Ten, który osiągnie sukces jest najlepszym kandydatem.

A kto ma większe szanse na osiągnięcie sukcesu?

- Obydwaj są bardzo dobrymi fachowcami. Naprawdę nie chcę deklarować się przy jednym, konkretnym nazwisku. Moje zdanie w tym temacie jest takie, że warto postawić na trenera z naszego kraju. Nowemu szkoleniowcowi, o ile taki będzie, trzeba dać sporo czasu, żeby przygotował nas jak najlepiej do mistrzostw Europy. Takie mecze jak z Irlandią nie mogą się powtarzać.

Nam się niestety przydarzył i to w kluczowym dla eliminacji momencie.

- Nawet najlepszym zdarza się zagrać słabe spotkanie. Zagraliśmy jak zagraliśmy i co zrobisz? Zdarzały się naszej reprezentacje nawet gorsze mecze. Z Finami na początku kadencji Leo Beenhakkera też zagraliśmy fatalnie, a dziś nikt o tym nie mówi. Trzeba się zmobilizować i wygrać z San Marino.

To nasz obowiązek. Trener San Marino Giampaolo Mazza marzy o zdobyciu przez jego zespół, chociaż jednej bramki, a porażka z takim rywalem byłaby największą kompromitacją w historii polskiej piłki.

- Obowiązek, nie obowiązek... Każdy chce wygrywać i nie ważne czy to Brazylia czy San Marino. Jak podejdziemy do tego meczu na pełnym luzie i z lekceważeniem to może się skończyć 0:0 i dopiero wtedy będzie lament. Musimy wygrać, ale to nie obowiązek. Słowa trzeba jeszcze udokumentować bramkami.

Słowa, szczególnie w negatywnym tonie, spadły niczym lawina na Artura Boruca. Szukanie jedynego winowajcy w osobie bramkarza Celticu nie jest chyba fair.

- Ja się zgadzam z Michałem Żewłakowem. Gra cały zespół i cały zespół przyjmuje konsekwencje swojej gry. Wszyscy wygrywamy i wszyscy przegrywamy. Są jednostki, które popełniają błędy, ale to tylko ludzie. A Boruca "jedzie" się dlatego, że jest gwiazdą. Tylko nikt nie myśli o tym, że takie postępowanie może mu jeszcze zaszkodzić. A konsekwencje poniesie reprezentacja, czyli? No właśnie. Czyli my.

Czym mogą być spowodowane fatalne błędy Artura w meczach ze Słowacją i Irlandią? Jeszcze kilka dni temu wszyscy byli przekonani, że Boruc to jeden z najmocniejszych psychicznie piłkarzy w kadrze. Dziś widzimy obraz bezsilnego Artura.

- Błędy Artura nie są spowodowane jakąś presją czy strachem. Presja była większa z Niemcami, Czechami albo Austrią na Euro i jakoś Artur świetnie dał sobie radę. Jestem przekonany, że Artur da sobie z tym wszystkim radę. To twardy gość. Proszę jednak o to, żeby nie kopać leżącego.

Zamieszanie wokół Leo może negatywnie oddziaływać na formę naszych piłkarzy?

- Każde zamieszanie wokół kadry odbija się, choćby w małym stopniu, na reprezentantach. Każdy poczyta gazetę albo internet i myśli o tym co piszą. Jednak będąc na zgrupowaniu każdy się stara od tego odciąć i skupić na kolejnym meczu. Wszystko ma pływ na formę piłkarzy, ale nie przesadzajmy, że plotki o odejściu Leo rozwalą nam reprezentację.

Dlaczego naszej reprezentacji nie udało się zdobyć nawet punktu w meczu z outsiderem europejskiej piłki?

- Nie jestem trenerem.

Pytam cię, jako kibica?

- Nie zagraliśmy tak jak powinniśmy i klops. Popełniliśmy zbyt wiele błędów. Jednostki miały zły dzień i nie było lidera, który wziąłby grę na swoje bramki. Poszczególnych formacji nie chcę oceniać, bo to są moi koledzy. Nie róbmy z tego szopki.

Za kadencji Pawła Janasa z Irlandczykami wygrywaliśmy dwukrotnie. Nasuwa się więc pytanie: czy kadra Polski jest słabsza czy drużyna Irlandii podniosła swój poziom?

- Nie można porównywać tych spotkań. Tamta reprezentacja była inna i ta jest inna. Wtedy pierwszy mecz ułożył się bardzo dobrze, w drugim było sporo nerwów. Myślę, że gdybyśmy mieli jutro grać kolejne spotkanie z Irlandczykami to spokojnie moglibyśmy wygrać 3:0. Los płata różne figle.

Szanse na awans są iluzoryczne czy wszech ogólna panika jest bezpodstawna?

- Awans jest ciągle w naszym zasięgu. To, że przegraliśmy w sobotę nie oznacza, że już po wszystkim. Wszyscy narzekają teraz na terminarz. Co z tego, że gramy na wyjeździe z Czechami albo Słowenią? Pokonaliśmy Portugalię i Czechy. Krótka piłka. Trzeba wygrać i tyle. Trener Irlandczyków zapędził się w swoim huraoptymizmie i już mówi, że jego zespół zasłużył na Mistrzostwa Świata. Po meczu z San Marino będziemy mieli dziesięć punktów, więc tyle, co Irlandia. Dajmy kadrze spokój i czekajmy na kolejne spotkania.

Może ty byłbyś lekiem na nasze problemy w linii ataku. Ostatnio prezentujesz naprawdę wysoka formę.

- Mam 33 lata, więc aż tak stary nie jestem. Forma nie jest zła, bramki strzelam. Ale spokojnie, teraz koncentruje się na piłce klubowej. Powołanie nie zależy ode mnie, więc nad tym tematem rozwodzić się nie będę.

Kadra jest tobie aż tak obojętna? Nie wierzę, że nie chciałbyś jeszcze kilka razy zagrać z orzełkiem na piersi.

- Jasne, że bym chciał. Ale jestem doświadczonym piłkarzem i podchodzę do tego ze spokojem.

Kto powinien być napastnikiem kadry numer jeden? Saganowski, Sosin, Jeleń, Lewandowski a może powracający niedługo po kontuzji Paweł Brożek?

- Nie mam swoich faworytów. Z San Marino trener ustawi zespół ofensywnie, więc może zagramy nawet trzema napastnikami. Ale w kwestiach taktycznych nie zamierzam się wypowiadać.

Kiedy kończy się twój kontrakt w Larissie?

- Trwa do końca sezonu.

Grecy twierdzą, że mają możliwość przedłużenia umowy.

- Nie oni mają możliwość przedłużenia umowy, a ja mam taką możliwość. I wszystko zależy ode mnie.

Chcesz zostać w Grecji na kolejny sezon?

- Na tą odpowiedź trzeba jeszcze poczekać. Do końca sezonu zostały trzy mecze. Jest szansa, że załapiemy się do play-off. Od tego wiele uzależniam. Okienko w Grecji otwiera się dopiero w lipcu, a więc do tego czasu mogę myśleć o mojej przyszłości. Chcecie coś wyciągnąć ode mnie, ale ja naprawdę nie mam w tym temacie nic ciekawego do powiedzenia.

Latem mówiło się, że jesteś zdecydowany na powrót do Polski.

- Mówiło się, pisało się, ale co z tego? Jak mam powiedzieć wam o czymś, czego sam nie wiem? Może będę kontynuował karierę za granicą? Zobaczymy. Odpowiedz powinienem poznać już w maju, najpóźniej w czerwcu.

Komentarze (0)