Właśnie tak gra najlepiej opłacany gracz Bundesligi. Geniusz, za którego Chińczycy są skłonni zapłacić nawet 250 mln euro. Ale po kolei.
Przez pierwsze dziesięć minut Bayern Monachium we Fryburgu nie dość, że nie miał czasu przyjąć piłki, ale nawet o tym pomyśleć. Gospodarze byli jak wściekłe psy, a goście jakby mieli do nóg przywiązane wielkie soczyste steki. Freiburg to najbardziej wybiegana drużyna w Bundeslidze, średnio w meczu przebiega 118 kilometrów, ciężko ją zmęczyć. To oni męczą. Męczyli więc mistrzów od początku mocnym pressingiem, atakami na każdą piłkę. Osaczali monachijczyków jak hieny żerujące na padlinę, w tym przypadku piłkę.
W 4. minucie właśnie taka sfora dopadła Roberta Lewandowskiego, gdy ten dostał podanie z autu. Polak stracił piłkę, gospodarze pognali z nią w pole karne. Kilka zagrań z pierwszej piłki później Janik Haberer uderzył w długi róg i Manuel Neuer nie miał szans. Gubili się goście niesamowicie, grali do rywala, posyłali piłki w aut. A gdy przychodziło do atakowania, to mieli do siebie pretensje. Rękami machał Arjen Robben, gdy Robert Lewandowski źle mu podał. Na jedno z zagrań Holendra machał rękami z kolei Arturo Vidal.
Jednak mistrz, to mistrz. A Lewandowski to Lewandowski. W 34. minucie Polak najpierw znalazł się na czwartym metrze od bramki i choć stał do niej tyłem, to zdołał uderzyć. Dzięki ofiarnej interwencji jednego z gospodarzy Polak nie zdobył trzynastego gola w sezonie. Chwilę później Lewandowski już się jednak cieszył. Uciekł stoperom SC Freiburg i kopnął piłkę z powietrza do bramki po dośrodkowaniu Douglasa Costy z rzutu rożnego.
ZOBACZ WIDEO Cagliari - Genoa. Wysokie zwycięstwo gospodarzy, grał Bartosz Salamon. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]
- W Katarze był w świetnej formie, bardzo zmotywowany - mówił nam o Polaku dziennikarz "Die Welt" Julien Wolff.
Lewandowskiego do niczego motywować nie trzeba, bo to taki zawodowiec, że Josep Guardiola mówił nawet, iż najlepszy z jakim pracował. Cztery gole straty do Pierre-Emericka Aubameyanga musiały jednak doskwierać. Gabończyka wybrano też najlepszym piłkarzem jesienią w Bundeslidze. A przecież my wiemy, że najlepszy jest Lewandowski. Aubameyanga teraz nie ma, gra w Pucharze Narodów Afryki. Przed kapitanem naszej kadry otworzyła się doskonała szansa na doścignięcie rywala. I Lewandowski z tego daru losu korzysta. To było jego trzynaste trafienie w lidze.
Walka o tytuł króla strzelców zapowiada się imponująco. Aubameyang po sezonie najprawdopodobniej odejdzie, zrobi wszystko, żeby zrobić to z koroną. Tak jak Lewandowski. Gdy odchodził do Bayernu, to właśnie jak najlepszy strzelec ligi.
SC Freiburg po przerwie był przede wszystkim niedokładny, a Bayern z czasem zyskiwał przewagę. I to jednak goście byli groźniejsi. W doliczonym czasie gry zdarzył się cud. Tak, cud, do decydujące trafienie Lewandowskiego było cudowne. Polak przyjął sobie pod kryciem piłkę na klatkę piersiową, podbił ją sobie w powietrzu, a potem lekko strzelił do bramki obok słupka.
I to było trafienie czternaste. Genialne.
SC Freiburg - Bayern Monachium 1:2 (1:1)
1:0 - Janik Haberer 4'
1:1 - Robert Lewandowski 35'
1:2 - Robert Lewandowski 90+2'
SC Freiburg: Alexander Schwolow - Christian Guenter, Marc Torrejon, Manuel Gulde, Pascal Stenzel (83' Lucas Kuebler) - Vincenzo Grifo, Mike Frantz, Nicolas Hoefler, Maximillian Philipp - Florian Niederlechner (70' Nils Petersen), Janik Haberer (80' Onur Bulut)
Bayern Monachium: Manuel Neuer - Philipp Lahm, Mats Hummels, Javi Martinez, David Alaba (70' Juan Bernat) - Xabi Alonso, Arturo Vidal (55' Joshua Kimmich), Arjen Robben, Douglas Costa (70' Franck Ribery), Thomas Mueller - Robert Lewandowski
Żółte kartki: Janik Haberer, Alexander Schwolow - Xabi Alonso, Arturo Vidal