Kuba i "Lewy". Legenda i ten, który robił legendarne rzeczy

PAP
PAP

Jeden jest żywą legendą. Drugi po prostu robił legendarne rzeczy. Jakub Błaszczykowski i Robert Lewandowski byli najlepszymi piłkarzami Borussii Dortmund. Dziś w tym mieście płaczą tylko po Kubie.

M.I.K.I to znany dortmundzki raper i wielki fan Borussii. W sierpniu tego roku napisał utwór, w którym rapował tak: "Oferta od niebieskich, ale ty nie chciałeś być zdrajcą. Teraz musisz odejść, a zdrajcy wracają. Dziwny jest ten świat. (...) Dziękuję Kuba, powstaję i kłaniam się przed tobą. Bo jesteś bohaterem, legendą i mistrzem".

Kuba prawy

Latem tego roku Jakub Błaszczykowski ostatecznie przestał być piłkarzem BVB. Po ośmiu latach gry w Borussii został sprzedany do VfL Wolfsburg. Do dziś wielu miejscowych kibiców nie może darować, że Polak nie dostał od trenera Thomasa Tuchela i klubowych władz kolejnej szansy. Rozmowy z nimi, pytania ich o prawoskrzydłowego zazwyczaj kończą się takimi odpowiedziami: "Chcielibyśmy, żeby do nas wrócił, może tak się jeszcze stanie", "Na zawsze jest w naszych sercach", "Zawsze jest tu mile widziany. To jego dom". Tak właśnie było, gdy przed meczem z Legią w Dortmundzie popytaliśmy ich o reprezentanta Polski.

Zresztą w sierpniu fani BVB wywiesili transparent krytykujący właścicieli klubu. Chodziło między innymi o Kubę. "W szaleństwie internacjonalizacji straciliście dobre maniery? Dziękujemy Kuba i Neven".

- Kibice narzekają, że klub dba bardziej o to, żeby być wielkim w Chinach, zamiast o ich ulubieńców - tłumaczył nam niemiecki dziennikarz stacji ESPN Stephan Uersfeld. A Oliver Mueller z "Die Welt" przypomina: - Tak, jest kochany. Ciągle go kochają. Przed sezonem wielu z nich chciało, żeby Błaszczykowski wrócił do Borussii. On też chciał, to było jego marzenie. Niestety, dla niego i fanów klub zdecydował inaczej.

ZOBACZ WIDEO  Bóg, futbol, Borussia. Oto Polak, który zatrzymał papieża

Dortmund to miasto, w którym nie ma wiele rozrywek. Szare, bure i raczej ponure. Futbol i Borussia są więc najważniejsze. W przewodnikach stadion Signal Iduna Park  jest jedną z głównych atrakcji wartych zobaczenia. BVB to niemal religia. Zresztą Borussia jest klubem wywodzącym się z kościoła. Do dziś w parafii św. Trójcy odbywają się klubowe msze. Przed budynkiem powiewa flaga BVB, wierni przychodzą w żółto-czarnych koszulkach, wnoszony jest sztandar klubu. To ewenement na skalę światową.

I ci ludzie jak kochają, to na zabój. Błaszczykowski grał w Dortmundzie przez osiem lat, zdobył dwa mistrzostwa. Odrzucał oferty z większych klubów. Mówią o nim, że żył Dortmundem. Sam piłkarz pytany przez WP SportoweFakty o status legendy, nie tylko w BVB czy reprezentacji Polski, odpowiada: - Nie potrafię postawić się w takiej roli. My piłkarze robimy swoje - cieszę się, że mój zawód to moje hobby, zajmuję się tym, co kocham, i mam z tego dobre pieniądze. Ale przecież to tylko praca, taka sama jak policjanta czy lekarza. A może nawet nie taka sama, tylko dużo mniej istotna. Lekarz odpowiada za ludzkie życie, nie pokazują tego w telewizji, ale to on jest bohaterem naszej codzienności. My tylko kopiemy piłkę.

W Dortmundzie Borussia to jednak coś więcej niż tylko kopanie piłki.

Robert "Lewy"

Robert Lewandowski grał w Borussii cztery lata (2010-14). Dokonywał rzeczy wielkich. Doprowadził drużynę do dubletu w 2012 roku, do finału Ligi Mistrzów rok później. Strzelił trzy gole Bayernowi Monachium w finale Pucharu Niemiec, a czteropak wbity Realowi Madryt przeszedł już do historii futbolu. Gdyby jednak dziś kazać wybrać kibicowi Borussii, którego z Polaków chciałby mieć w swojej drużynie, nie będzie żadnych wątpliwości. Legendą i ulubieńcem jest tu Błaszczykowski. Lewandowski był uwielbiany, nikt mu nie zapomni, że gdy już podpisał kontrakt z Bayernem Monachium, nadal nie odstawiał nogi w meczach BVB. Został przecież w ostatnim sezonie w jej barwach królem strzelców. Legendą w dortmundzkim rozumieniu jednak nie jest. Po prostu robił "tylko" legendarne rzeczy.

- Bez Roberta dublet z 2012 roku czy finał LM 2013 nigdy by się nie wydarzyły. Jeśli weźmiemy pod uwagę jego efektywność, to w porządku, możemy mówić jako o legendzie - twierdzi w rozmowie z WP SportoweFakty Oliver Mueller.
 
Jednak Sebastian Kolsberger z "Bilda"  jest już bardziej restrykcyjny i takiego określenia w stosunku do Lewandowskiego nie użył. Wyjaśnia nam: - Legenda to mocne słowo. Legendami tutaj są piłkarze, którzy grali tu przez większość swojego piłkarskiego życia. Jak Aki Schmidt, który niedawno zmarł, czy Michael Zorc, nasz menadżer. Ponad dziesięć lat był kapitanem. To są legendy. Robert był tu świetnym piłkarzem, ale wszyscy wiedzieliśmy, że kiedy wejdzie na jeszcze wyższy poziom, to zmieni klub.

Kapitan reprezentacji Polski dla Borussii Dortmund strzelił 104 gole w 187 meczach.

W sobotę Robert Lewandowski i Jakub Błaszczykowski zagrają przeciwko sobie. Bayern Monachium zmierzy się z VfL Wolfsburg. Początek o godzinie 15.30.

Jacek Stańczyk
Źródło artykułu: