Józef Wojciechowski - szef Czarnych Koszul zarzucił Piotrowi Świerczewskiemu, że nie oddał mu 200 tysięcy złotych. Ponadto właściciel miał pretensje, że zawodnik często przesiaduje w kasynie, czym daje zły przykład młodym piłkarzom. Świerczewski twierdzi, że wszystko co opowiada Wojciechowski jest kłamstwem i cała sprawa znajdzie swój finał w sądzie. - To jakieś bzdury. Jak można opowiadać takie brednie. Nie wiem, co ten pan sobie myśli. Zresztą staram się nie przejmować takimi opiniami, bo słyszałem, że ten pan ma jakiś problem z samym sobą - mówi pomocnik, który jeszcze na jesień reprezentował barwy warszawskiego klubu.
W piątek wieczorem ŁKS zmierzy się z Polonią, która aspiruje do walki o mistrzostwo Polski. Świerczewski nie ukrywa, że to dla niego szczególne spotkanie. - Będę miał doskonałą okazję, by ma boisku udowodnić panu Wojciechowskiemu, że niepotrzebnie mnie skreślił. Gdybym został w Polonii, to pewnie miałbym miejsce w składzie. Na pewno nie jestem już tak szybki, ale wiosenne mecze pokazały, że jestem przydatny.
Rzeczywiście popularny "Świr" w dwóch pierwszych meczach rundy rewanżowej był wyróżniającą się postacią na boisku. W ostatnim spotkaniu z Cracovią Kraków strzelił nawet piękną bramkę zza pola karnego. W piątek z pewnością pojawi się na placu gry od pierwszych minut i będzie walczył o to, by na Konwiktorskiej żałowali, że nie mają już w swoich szeregach byłego reprezentanta Polski.