Lechia Gdańsk w niedzielę zremisowała z Arką Gdynia 1:1. - Nie będę tych derbów wspominał tak miło, jak sobie zakładałem z tego względu, że zremisowaliśmy. Jako drużyna, nie jesteśmy z tego zadowoleni. Chcieliśmy wygrać dla kibiców i uszczęśliwić ich zwycięstwem tak, jak zapowiadaliśmy przez cały tydzień. Tym razem się jednak nie udało i walczymy dalej - powiedział Sebastian Mila.
Co było głównym powodem tego, że trzy punkty nie pojechały do Gdańska? - Mieliśmy sporo sytuacji i mogliśmy podwyższyć na 2:0. Wtedy mecz by się na pewno uspokoił. Przy stanie 1:0 Arka coraz częściej grała długimi piłkami nie tylko ze swojej połowy, ale i z autów. Ten styl był dziwny, ale dla gdynian najważniejsze było doprowadzenie do remisu - zauważył Mila.
Gdańszczanie prezentowali zupełnie inny styl gry. - My chcieliśmy grać swoje, czyli długo utrzymywać się przy piłce i stwarzać sobie sytuacje po kombinacyjnych akcjach. Ten mecz był trudny, ale uważam że przy remisie nie zgadzam się z wieloma osobami, że jest on sprawiedliwy. Wolałbym, by sprawiedliwość była po naszej stronie - zaśmiał się pomocnik.
Właśnie Mila mógł rozstrzygnąć losy spotkania. W samej końcówce oddał bardzo nieprzyjemny strzał z rzutu wolnego. - Bramkarz zrobił ruch i zebrał się w ostatniej chwili. Mało brakowało, a szkoda. Widziałem, że jest trochę źle ustawiony i w ogóle nie bierze pod uwagę tego, że mogę strzelić. Wyczułem ten moment i był on dobry, by go zaskoczyć - opisał sytuację.
ZOBACZ WIDEO Michał Probierz: teraz inni muszą się martwić, by nas dogonić (źródło TVP)
{"id":"","title":""}