Ostatnio hiszpańskie media informowały, że FC Barcelona zdecydowała się nie czekać na wypełnienie klauzuli zawartej w kontrakcie Roberta Lewandowskiego i przedłużyła z nim umowę. Współpraca może być kontynuowana nawet do czerwca 2027 roku.
Zanim to nastąpiło, pojawiło się wiele spekulacji twierdzących, że "Duma Katalonii" zamierza sprowadzić napastnika, który mógłby walczyć z Lewandowskim o miejsce w wyjściowym składzie, a w dłuższej perspektywie zostać jego następcą. Pojawiało się kilka opcji, wśród nich m.in. Viktor Gyokeres ze Sportingu Lizbona, Jonathan David z Lille czy Aleksandr Isak z Newcastle United.
Najnowsze ustalenia "Sportu" wskazują na to, że Barcelona ostatecznie zrezygnowała z planów sprowadzenia nowego napastnika i nie będzie już ubiegać się o transfer jednego z wymienionych wcześniej piłkarzy. Decyzja ta traktowana jest jako wyraz zaufania do Lewandowskiego, który pozostanie kluczowym ofensywnym zawodnikiem zespołu.
ZOBACZ WIDEO: Skandal w Anglii. Kibice napadli na zawodników
- Lewandowski jest niekwestionowanym liderem, a jego statystyki bramkowe mówią same za siebie. Mamy z nim wystarczająco dużo siły ognia - mówią dziennikarzom "Sportu" źródła w klubie. Bilans Polaka w tym sezonie rzeczywiście wygląda imponująco. 36-letni snajper w 35 meczach tego sezonu zdobył 32 gole i dołożył trzy asysty.
Z tego powodu Hansi Flick i zarząd klubu uznali, że pozycja napastnika w Barcelonie jest wystarczająco dobrze obsadzona. Lewandowski pozostanie pierwszym wyborem, a w razie konieczności może zastąpić go dobrze dysponowany Ferran Torres. Alternatywą jest także wykorzystanie Daniego Olmo w charakterze "fałszywej dziewiątki". Taki wariant był już z powodzeniem testowany w tym sezonie.
Lewandowski sam przyznaje, że czuje się na siłach, by grać na najwyższym poziomie jeszcze przez dwa lata. Jego przyszłość będzie zależała od prezentowanej przez niego formy oraz sytuacji finansowej klubu. - Kluczowy będzie kolejny sezon - komentują przedstawiciele Barcelony.
Taka sytuacja dla Polaka nie jest niczym nowym. Lewandowski od drugiego sezonu w Borussii Dortmund nie miał konkurenta na swoim poziomie, gdyż niezmiernie rzadko pauzował z powodu urazów. Jego zmiennikami byli dotąd napastnicy z "niższej półki", jak Eric Maxim Choupo-Moting w Bayernie Monachium. Kilka miesięcy po jego transferze do Barcelony z klubem pożegnał się Memphis Depay. Żaden klasowy snajper nie zamierza godzić się z rolą rezerwowego, dlatego "Dumie Katalonii" tak trudno było wzmocnić tę pozycję.
Klub ma teraz koncentrować się na transferze nowego lewoskrzydłowego. Głównym celem jest Luis Díaz z Liverpoolu, który sam ponoć zaoferował się "Dumie Katalonii". Problemem może być jednak wysoka cena za Kolumbijczyka.
Jego aktualny kontrakt z Liverpoolem obowiązuje bowiem do czerwca 2027 roku, a serwis transfermartk wycenia go na 80 milionów euro. Hiszpański klub szuka rozwiązań, które pozwolą na realizację tego transferu bez nadmiernego obciążenia budżetu.
Bądź na bieżąco, oglądaj mecze FC Barcelony w Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)