Awaria człowieka z żelaza. Najdłuższa przerwa Krychowiaka

Grzegorz Krychowiak grał już ze złamanym nosem, z pękniętymi żebrami i kontuzją kostki. Z uszkodzonym kolanem biegać jednak nie może i musi pauzować miesiąc.

W tym artykule dowiesz się o:

To był morderczy mecz na wyniszczenie. Środek lata, początek sezonu, Sevilla FC grała w gorącym Tbilisi z FC Barcelona o Superpuchar Europy, padał gol za golem. Wycieńczony bólem upadł też Grzegorz Krychowiak tuż przed zakończeniem podstawowego czasu gry. W przerwie przed dogrywką w ruch poszły bandaże. Nasz piłkarz opatrzony niczym mumia zacisnął zęby i grał dalej. Okropny ból pękniętych żeber przeszywał jednak ciało. A grać w dogrywce trzeba było, bo trener Unai Emery wykorzystał już wcześniej limit zmian. W końcu jest, końcowy gwizdek. Barcelona wygrała 5:4, ale on mógł już nieco odetchnąć.

2,5 tygodnia później Grzegorz Krychowiak jak gdyby nigdy nic w pierwszym składzie Sevilli rozpoczął nowy sezon.

Jego trener mówi o nim: - Jest stworzony z jakiegoś niesamowicie mocnego materiału.

Robocop

O tym, że Grzegorz Krychowiak jest połączeniem człowieka i maszyny wiedzieli już dawno temu we Francji. W 2011 roku, gdy lokalny dziennik "L’Union" w Reims wybrał go najlepszym piłkarzem lokalnego klubu, napisał: "I pomyśleć, że ma zaledwie 21 lat. Ten facet jest niesamowity. Niezniszczalny. Jest piłkarskim Robocopem". Polak rozegrał wtedy w sezonie 3500 minut.

Rok później na wypożyczeniu w Nantes opuścił tylko trzy mecze. W sezonie 12/13 ponownie w Reims opuścił cztery mecze. Żadnego z powodu urazu. Rok późnej - cztery mecze, żadnego z powodu kontuzji. W zeszłym sezonie, już na hiszpańskich i europejskich boiskach spędził ponad 4100 minut. Na początku 2015 roku pauzował tydzień z powodu podkręconej lekko kostki. W tym sezonie, rozpoczętym pękniętymi żebrami w meczu z Barceloną, w Lidze Mistrzów wystąpił we wszystkich spotkaniach po 90 minut, w lidze hiszpańskiej raz był zawieszony za żółte kartki. Poza tym grał wszystko od pierwszej do ostatniej minuty.

Na początku maja ubiegłego roku w 30. minucie meczu z Realem Madryt Krychowiaka znokautował Sergio Ramos. Polaka opatrywano dziewięć minut, ale wrócił na boisko. Potem okazało się, że nos jest złamany. Środkowy pomocnik Sevilli zareagował na Twitterze tak:

W Warszawie oczywiście zagrał, strzelił gola. Sevilla wygrała LE, awansowała do LM. W tym meczu naciągnął też mięsień czworogłowy. Dwa tygodnie później rozbijał już gruzińskie ataki w meczu eliminacji Euro 2016.

Maszyna perfekcyjna 

Odporność Krychowiaka na urazy to konsekwencja jego trybu życia. Sportowcem jest nie tylko na boisku, ale przede wszystkim poza nim. Krychowiak uchodzi za wzór profesjonalizmu, dba o wszystkie aspekty sportowego życia. Alkoholu nie dotyka, pije tylko wodę. Podstawą jest regeneracja, śpi długo, nawet po 10 godzin. Kiedy po wygraniu Ligi Europy piłkarze Sevilii w jednym z warszawskich hoteli kładli się o świcie spać, on właśnie pływał w basenie. Była godzina 6 rano.

W sierpniu ubiegłego roku, po tym jak szybko uporał się z pękniętymi żebrami, dziennik "Estadio Deportivo" przedstawił go jako Iron Mana. "Maszyna Perfekcyjna" - zatytułowała gazeta swój numer.

- Jest z żelaza, żadna kontuzja go nie powali - zachwycali się dziennikarze. A koledzy z drużyny dodawali, że jest nie do zajechania.

I w końcu przed weekendem na treningu Polak skręcił kolano. Diagnoza: naciągnięte więzadło poboczne piszczelowe w prawym kolanie. Miesiąc przerwy to aż osiem meczów. Dla Krychowiaka i Sevilii jest to sytuacja zupełne nowa. Tak długo wcześniej nie pauzował.

Robot też człowiek, jak się okazało. Popsuł się, trzeba w nim wymienić kilka śrubek, nieco naoliwić. I wróci silniejszy. Akurat na towarzyskie mecze z Finlandią i Serbią.

Jacek Stańczyk

[b]Obejrzyj również niecodzienny gol w futsalu!

[/b]

Źródło artykułu: