Do piłkarskiego trzęsienia ziemi doszło w Lubinie między 19. a 24. minutą. Piłka wpadła do bramki trzykrotnie, z czego dwa razy musiał po nią sięgnąć Martin Polacek. Najpierw Roman Gergel potwierdził świetną formę i dorzucił na swoje konto gola strzałem z dystansu w sam narożnik. W tej sytuacji wydawało się, że Zagłębie ma wszystko pod kontrolą, ale Jarosław Kubicki zamiast wykopać piłkę daleko, to podał wprost do Gergela.
Po chwili Miedziowi wyrównali. Wygrali przebitkę w środku pola i głową skierowali piłkę do wbiegającego w pole karne Łukasza Janoszki. "Ecik" nie zmarnował asysty Michala Papadopulosa, położył bramkarza w sytuacji sam na sam i trafił na 1:1. Minęły dwie minutki i Górnik ponownie prowadził. Tym razem Bartosz Kopacz główkował celnie z dośrodkowania Łukasza Madeja.
Całą pierwszą połowę można podzielić na trzy etapy. Do wspomnianego trzęsienia ziemi piłka adekwatnie do pory roku spadała to tu, to tam jak owoc po zbiorach. Żadna drużyna nie potrafiła ułożyć sobie gry w środku pola.
Po trzech golach rozpoczął się ostrzał Zagłębia. Łącznie oddało 11 głównie niecelnych uderzeń. Dopiero w doliczonym czasie lubinianie wyrównali z wydatną pomocą rywali. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Górnik zagapił się, a piłka trafiła przypadkowo do Damiana Zbozienia, który wkopał ją z bliska do siatki. Gwizdek i drużyny zabrał do szatni wynik 2:2.
Po przerwie Zagłębie chciało przejąć inicjatywę i godnie pożegnać się z kibicami, którzy postanowili obejrzeć na żywo ostatnie, tegoroczne spotkanie. Problem w tym, że przez 10 minut Miedziowi nie potrafili przekuć przewagi w posiadaniu piłki w sytuacje podbramkowe. Na dodatek nadziali się na zabójczą ripostę.
W 55. minucie Radosław Sobolewski dostał podanie przed linią pola karnego, kapitanie przełożył sobie ją, a zarazem przeciwnika na lewą nogę i huknął bajecznie w okienko. Trener Leszek Ojrzyński podszedł pod linię boczną i motywował swoich podopiecznych, by tym razem nie dali się zaskoczyć i nie stracili prowadzenia po raz trzeci.
Udało się. Zabrzanie zagrali rozważnie w końcówce spotkania. Podtrzymali dobre statystyki w ostatnich tygodniach roku i uciekli z dna tabeli. O tym, jaka będzie ich sytuacja przed przerwą zimową zdecyduje ostatecznie wynik meczu Podbeskidzia Bielsko-Biała ze Śląskiem Wrocław. Obu drużynom należą się brawa za stworzenie drugiego, dobrego widowiska w sezonie. W dwumeczu Zagłębie-Górnik padło łącznie 10 goli.
Tego dziesiątego zdobył w 73. minucie Ołeksandr Szeweluchin po dośrodkowaniu Łukasza Madeja z rzutu rożnego i zgraniu Adama Dancha. 2:4 i Zagłębie na deskach. W przeciwieństwie do Radosława Janukiewicza, który na koniec meczu wyszedł w przestworza i zanotował kilka, pięknych interwencji.
KGHM Zagłębie Lubin - Górnik Zabrze 2:4 (2:2)
0:1 - Roman Gergel 19'
1:1 - Łukasz Janoszka 21'
1:2 - Bartosz Kopacz 24'
2:2 - Damian Zbozień 45+1'
2:3 - Radosław Sobolewski 55'
2:4 - Ołeksandr Szeweluchin 73'
Składy:
Zagłębie: Martin Polacek - Damian Zbozień, Maciej Dąbrowski, Lubomir Guldan, Dorde Cotra (75' Eryk Sobków) - Jarosław Kubicki, Jakub Tosik - Arkadiusz Woźniak (63' Krzysztof Janus), Krzysztof Piątek (63' Paweł Żyra), Łukasz Janoszka - Michal Papadopulos.
Górnik: Radosław Janukiewicz - Dominik Sadzawicki, Bartosz Kopacz, Adam Danch, Ołeksandr Szeweluchin, Mateusz Słodowy - Radosław Sobolewski (78' Rafał Kurzawa), Aleksander Kwiek (74' Adam Dźwigała) - Roman Gergel (90' Armin Cerimagić), Szymon Skrzypczak, Łukasz Madej.
Sędzia: Paweł Gil (Lublin).
Widzów: 3782.
[event_poll=52890]
#dziejesiewsporcie: pechowa interwencja bramkarza
Kiedyś trzeba zacząć. Ciąg dalszy będzie w przyszłym roku. Zobaczymy z jakim skutkiem - ucieka czy odbija się?