Górnik Zabrze wygrał w piątek bardzo ważne spotkanie dla układu tabeli. Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego pokonali 4:2 KGHM Zagłębie Lubin i na tę chwilę nie są już ostatnim zespołem w Ekstraklasie.
- Bardzo ciężki mecz. Dobrze w niego weszliśmy, bo strzeliliśmy bramkę, ale później się sytuacja zmieniła. Kibice widzieli dużo bramek. Te punkty bardzo nam są potrzebne. Gratulacje dla chłopaków. Był trudny moment - 1:1, 2:2, były sytuacje zarówno z naszej strony, jak i Zagłębia. To my te cztery bramki strzeliliśmy na wyjeździe, a to jest wielka sztuka - mówił zadowolony szkoleniowiec zabrzan.
- Gratulacje dla drużyny i kibiców, którzy nas wspierali w tym meczu, przyjechali w licznej grupie. Bardzo dobrze - jeśli chodzi o ten mecz - zakończyliśmy rok. Mamy dwa miesiące przerwy jeśli chodzi o następne spotkanie ligowe. Mamy nad czym pracować, bo jesteśmy prawie na samym dole. Na pewno atmosfera świąteczna będzie troszeczkę przyjemniejsza, bo jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz. Taką zasadę wyznajemy. Chłopcy zapracowali na zwycięstwo - dodał.
Ojrzyński odniósł się także do ostatniej dobrej dyspozycji swoich podopiecznych. - Cały czas systematycznie pracowaliśmy. W ostatnich chyba szesnastu meczach tylko trzy razy przegraliśmy, ale mieliśmy dziewięć remisów. One tak naprawdę nam mało dawały. Styl był lepszy, gorszy, ale to były tylko tylko trzy porażki i to dwie - jedną bramką. Wszystko było na styku. Całe szczęście, że pod koniec ligi zaczęliśmy punktować, bo tak to nie wiem, czy ja bym utrzymał posadę, nie wiem w jakich nastrojach dalej by funkcjonował klub. Tak to mamy nad czym myśleć, mamy czas na transfery, na odbudowanie się niektórych chłopaków, bo ta forma na pewno nie była szczytowa. Jest nad czym pracować - zaznaczył trener.
Leszek Ojrzyński nie chciał natomiast komentować postawy zawodników przeciwnika. - Ja zawsze oceniam swoich zawodników. Piłkarze przeciwnika to jest jego problem i jego sztabu szkoleniowego. Nie chcę się wypowiadać na ten temat. Najważniejsze jest to, że my strzelaliśmy gole. Od oceniania drużyny gospodarzy jest ich sztab - stwierdził trener.
Szkoleniowiec odniósł się natomiast do swojego piłkarza, Szymona Skrzypczaka, który w przeszłości był zawodnikiem Zagłębia. - Na "Skrzypę" muszę dmuchać i chuchać, bo to tak naprawdę mój jedyny napastnik. Daje serce, dużo biega, robi kilometry na boisku - podsumował.