Lech Poznań w pozytywnych nastrojach będzie mógł przygotowywać się do kolejnego spotkania. W niedzielne popołudnie "Kolejorz" pokonał KGHM Zagłębie Lubin 3:1 i odzyskał pozycję lidera PKO Ekstraklasy.
- To miłe zdobyć trzy bramki po dwóch porażkach, w których goli brakowało. Nie zagraliśmy ładnie, ale najważniejsze jest zwycięstwo. Brakowało nam jakości, nie kontrolowaliśmy meczu tak jak bym chciał, dopuszczaliśmy rywali do zbyt wielu sytuacji pod bramką. Na pewno rywal wysoko zawiesił nam poprzeczkę i utrudniał nam grę - ocenił po meczu Niels Frederiksen.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ale przymierzył! Fantastyczna bramka zawodnika V-ligowca
- Nie wiem, dlaczego Zagłębie stworzyło sobie aż tyle sytuacji, ale nie można za wszystko obwiniać obrony, my musimy mieć większą jakość z piłką przy nodze. Swoją drogą, mieliśmy tej jakości więcej niż rywale, bo nam udało się zdobyć trzy bramki przy ośmiu celnych strzałach, a oni do strzelenia jednej potrzebowali aż 15 takich okazji - dodał trener.
Choć lechici po tym spotkaniu mogą dopisać do swojego dorobku kolejne trzy punkty, to ich gra mogła denerwować kibiców, którzy oglądali to spotkanie z trybun Enea Stadionu. Masa niedokładnych podań przy budowaniu akcji od tyłu oraz kłopoty z wysokim pressingiem zakładanym przez Zagłębie, to tylko niektóre problemy, które towarzyszyły Lechowi w tym meczu.
- Zagłębie zagrało wysoko, co stwarzało nam problemy i było to dla nas wyzwanie, dlatego sami nieco zmieniliśmy swój styl gry. Nie chcemy jednak zbyt mocno go zmieniać, bo to nie jest coś, w czym czujemy się najlepiej. Dziś więcej graliśmy długą piłką, ale wolałbym żebyśmy kreowali sytuację po akcjach krótkimi podaniami od tyłu - tłumaczył postawę swoich zawodników Duńczyk.
Niels Frederiksen był w dobrym nastroju po wygranym spotkaniu, jednak w obliczu dwóch poprzednich porażek i kiepskim stylu, w jakim "Kolejorz" odniósł zwycięstwo nad Zagłębiem, można się zastanawiać, czy to jedynie nie jest dobra mina, do złej gry, jaką oglądamy w rundzie wiosennej w wykonaniu Lecha Poznań.
- Wciąż jesteśmy liderem, więc nie może być tak g**nianie, skoro mamy najwięcej punktów. Musimy przenalizować ostatnie mecze, ale trzeba wyrzucić spotkanie z Lechią, w którym od 14. minuty graliśmy w osłabieniu i też pamiętajmy, że Raków jest drugi w tabeli. Jesteśmy w trudnym momencie, musimy z niego wyjść, a zawsze pierwszym krokiem jest zwycięstwo i tego udało się dziś dokonać - podsumował na koniec opiekun "Kolejorza".