Lech Poznań chce więcej. Jan Urban: Wytrzymać do końca

 / PAP/Bartłomiej Zborowski
/ PAP/Bartłomiej Zborowski

- Wiemy jaka jest polska liga i wiemy jak trudno się wygrywa na jakimkolwiek terenie - mówił po spotkaniu na Kolporter Arenie opiekun poznańskiego Lecha. Goście z Wielkopolski liczą, że wygrana z Koroną nie była ich ostatnią w tym roku.

W tym artykule dowiesz się o:

Kolejorz odniósł piąte z rzędu zwycięstwo, ale pojedynek na Kolporter Arenie nie należał do tych z gatunku łatwych i przyjemnych. Poznaniacy tylko szczęściu zawdzięczają to, że nie musieli gonić wyniku. - Pierwsza sytuacja jaką stworzyła Korona, piłka trafiła do Przybyły i mogło być 1:0 i na pewno byłoby nam wiele, wiele trudniej. Natomiast później sytuacje były zarówno dla gospodarzy, jak i dla gości i różnie to się mogło ułożyć - komentował Jan Urban.

[tag=545]

Lech[/tag] zdobył gola w momencie, w którym wydawało się, że to Korona jest bliższa pokonania Jasmina Buricia. Po zmianie stron poznaniacy kontrolowali już jednak przebieg boiskowych wydarzeń. - Strzeliliśmy bramkę i w drugiej połowie mieliśmy sytuacje, żeby zamknąć to spotkanie. Korona już nie stworzyła sobie aż tylu okazji. Bodajże Dejmek uderzył raz głową po rzucie rożnym. My mieliśmy ich z kontrataku kilka. Kownacki i Formella na koniec, jeszcze wcześniej także Gajos.

Doświadczony szkoleniowiec odniósł się również do roszad, jakie miały miejsce w wyjściowej jedenastce i których nie było stosunkowo wiele. - Nie mogliśmy zrobić tylu zmian w składzie, co zazwyczaj. Robiliśmy 7-8 roszad między jednym a drugim spotkaniem. Niestety obecnie mamy trochę kontuzji. Zawodnicy zaczynają się powoli "wykruszać" i to też było widać. Kosztowało nas to dużo szczególnie w pierwszej połowie - stwierdził Urban.

Mistrzowie Polski nie rzucili na kolana swoją grą, ale byli konsekwentni i dzięki kolejnemu kompletowi punktów wreszcie wskoczyli do pierwszej ósemki. - Wiemy jaka jest polska liga i wiemy jak trudno się wygrywa na jakimkolwiek terenie. Dalej utrzymujemy naszą passę i to cieszy. Zostały jeszcze trzy spotkania i mam nadzieję, że wytrzymamy to do końca.

Źródło artykułu: