I-ligowiec wygrał w Krakowie po golach Martina Pribuli i Sebastiana Dudka, dzięki czemu z nawiązką odrobił straty z pierwszego, przegranego 1:2 spotkania w Sosnowcu. Zagłębiu dopisało też szczęście, bo po strzałach Boubacara Dialiby i Marcina Budzińskiego piłka odbijała się od słupka bramki Wojciecha Fabisiaka.
- To, co się wydarzyło, to jest nie do wiary! Obraziłbym jednak swoich piłkarzy, gdybym nie powiedział, że przyjechaliśmy do Krakowa z myślą o podjęciu równorzędnej walki i wyeliminowaniu tak dobrej drużyny, jaką jest Cracovia. To się udało, choć nie bez szczęścia - mówi trener Artur Derbin.
- Wiedzieliśmy, z jak mocną drużyną przyjdzie nam rywalizować, ale nie chcieliśmy się ustawiać pod Cracovią, bo znamy swój własny potencjał. Trzeba było zneutralizować środek pola i wyeliminować najważniejszych zawodników przy stałych fragmentach gry - dodaje opiekun Zagłębia.
Derbin zdradził, że jeszcze niedawno chciał zjawić się na stadionie Cracovii w roli widza, a w czwartek wyjechał z niego jako półfinalista Pucharu Polski: - Marzenia się spełniają. Jeszcze niedawno chciałem po prostu przyjechać na ten stadion, żeby obejrzeć jakiś mecz, a teraz przyjechałem i wyjeżdżam stąd ze zwycięstwem. Niech ten sen trwa!
Udany debiut w barwach Zagłębia zaliczył Jakub Wilk, który asystował przy golu Pribuli na 1:0. - Nie chciałbym oceniać nikogo "na gorąco", ale Jakub Wilk został sprowadzony do Zagłębia, by pomóc drużynie i w tym meczu na pewno to zrobił - mówi Derbin.