Rozwój Katowice nie należy do finansowych potentatów i faworytów I ligi. Przed sezonem działacze przyznawali, że celem postawionym przed drużyną jest utrzymanie na zapleczu Ekstraklasy. Warto dodać, że awans do I ligi to dla klubu ze Zgody największy sukces w historii. Co prawda po dziesięciu kolejkach katowiczanie zajmują ostatnią pozycję w ligowej tabeli, ale w dwóch ostatnich spotkaniach pokazali się z dobrej strony.
Najpierw pokonali na swoim stadionie faworyzowaną Wisłę Płock, a następnie zremisowali w derbowym starciu z GKS-em Katowice, a byli blisko, by z Bukowej przywieźć komplet punktów. - Zdajemy sobie sprawę, że ten mecz był ogromnie trudny. Dwa razy goniliśmy wynik, a wyrównać na GieKSie to nie jest prosta sprawa. Pokazaliśmy, że w naszej drużynie drzemie potencjał i będziemy to chcieli pokazywać w kolejnych spotkaniach. Początek sezonu był nieudany, ale po analizach doszliśmy do takiego momentu, że nie mamy się czego wstydzić, a wręcz cieszyć się, bo to raczej niespotykana sytuacja, kiedy kibice na stadionie GKS-u Katowice klaszczą drużynie przeciwnej - przyznał Tomasz Wróbel.
Kapitan Rozwoju był najlepszym zawodnikiem swojego zespołu. Najpierw zaliczył asystę przy golu Łukasza Kopczyka, a następnie po kilkudziesięciometrowym rajdzie zdobył wyrównującą bramkę. - Mogę się cieszyć z tego, że w tym wieku prowadzę się na tyle dobrze, że jakieś "depnięcie" jest. Trzeba pochwalić całą drużynę, bo dzięki temu, że potrafiliśmy odebrać piłkę w defensywie wyprowadziliśmy kontratak, który zakończył się bramką. To nie jest tylko i wyłącznie moja zasługa, bo to że ja biegłem było efektem tego, że potrafiliśmy wyprowadzić kontrę - powiedział Wróbel.
W pierwszej części gry z GKS-em gracze Rozwoju byli cofnięci do defensywy, ale po przerwie sprawiali lepsze wrażenie. - Zastanawialiśmy się w przerwie co się znowu stało. Trzeba spojrzeć też tak, że wielu z nas uczy się I ligi. Dla niektórych jest to ogromna szansa, ale też przygoda, że mogą grać na takich stadionach i z takimi drużynami. Czasami się zdarza, że jest trema, ale należy cieszyć się z tego, że wywieźliśmy punkt. Pokazaliśmy też, że nie mamy się czego wstydzić i bać w kolejnych spotkaniach - stwierdził kapitan Rozwoju.
Mecz z GKS-em Katowice dla Rozwoju może okazać się przełomowym. Przed widownią na Bukowej pokazali się z dobrej strony, byli żegnani brawami, a wielu fanów zapowiadało swoje wizyty na spotkaniach Rozwoju. - Bardzo byśmy chcieli, jesteśmy kibicami GKS-u Katowice. Nie cieszyłem się z asysty czy bramki, bo nie wypadało. Jesteśmy specyficznym klubem, ale pokazaliśmy, że warto odwiedzać nasz stadion - zakończył Wróbel.