Mirosław Smyła: Po pierwszej połowie remis był sukcesem, po drugiej nie jestem z niego zadowolony

Rozwój Katowice nieoczekiwanie zremisował z GKS-em Katowice 2:2. - Po pierwszej połowie powiedziałbym, że remis to sukces, ale po drugiej nie jestem do końca zadowolony - ocenił trener Rozwoju, Mirosław Smyła.

W derbowym pojedynku Rozwój Katowice był skazywany na pożarcie. GKS Katowice już w 10. minucie objął prowadzenie, ale gracze beniaminka I ligi nie zamierzali się poddawać i coraz śmielej atakowali. Wykorzystali również swoją pierwszą groźniejszą okazję. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego piłkę głową do siatki skierował Łukasz Kopczyk. Ostatecznie pojedynek ten zakończył się remisem 2:2.

GKS dominował w pierwszej połowie i zakończył ją prowadząc 2:1. W drugiej części gry lepsze wrażenie sprawiali goście. - Mamy jasno określony cel, chcemy grać coraz lepiej, zdobywać punkty i dokształcać się zarówno jako drużyna, jak i indywidualnie. Mecz z GKS-em Katowice udowodnił, że jesteśmy w stanie to zrobić. W pierwszej połowie oddaliśmy pole przeciwnikowi, ale to było zaplanowane. Niestety, padały bramki i nie chcieliśmy do tego dopuścić. Druga połowa była zupełnie inna, graliśmy wysokim pressingiem i doprowadziliśmy do wyrównania. Oczywiście nie ustrzegliśmy się błędów. Obie drużyny mogły przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Jesteśmy na etapie zgrywania zespołu, doskonalenia się i odbicia się od dna, na którym jesteśmy - skomentował derbowy mecz trener Rozwoju, Mirosław Smyła.

Mimo remisu Rozwój nadal zajmuje ostatnią pozycję, ale w starciu z GKS-em gracze ze Zgody pokazali, że mogą być groźnym rywalem. - Po pierwszej połowie powiedziałbym, że remis to sukces, ale po drugiej nie jestem do końca zadowolony. Trzeba przyjmować to, co się dostaje. Paradoksalnie najlepszy mecz zagraliśmy w Bydgoszczy i nie zdobyliśmy punktów. Mecz z GKS-em był niezły, mieliśmy świadomość, że rywal jest po takiej liczbie meczów. Do tego dochodzi presja, trybuny i to działa negatywnie na zawodnika. Można było założyć, że w końcówce będzie dużo szans. Każdy zdobyty punkcik przyjmujemy z dużym szacunkiem i pokorą, będziemy starali się ciułać je dalej - stwierdził Smyła.

Rozwój Katowice w ostatnich tygodniach zaskakuje. W starciu z GKS-em wywalczył punkt, a wcześniej pokonał u siebie faworyzowaną Wisłę Płock. - Dysponujemy taką, a nie inną grupą ludzi. Każdy chce grać, każdy walczy najpierw o osiemnastkę, a później o pierwszy skład. Między nimi jest fajna rywalizacja. Jeżeli w klubie jest skromnie, to się lepiej pracuje, kiedy jest bogato i jest ciśnienie, to pracuje się dużo trudniej. Moi zawodnicy chcą się rozwijać, ci młodzi chłopcy chcą zdobywać szlify. Jeżeli bym im blokował szansę rozwoju, to nie byłbym trenerem - przyznał Smyła.

Komentarze (0)