Gryf Wejherowo cieszy się z awansu bez wychodzenia na boisko dzięki remisowi Lechii II Gdańsk z Kaszubią Kościerzyna. W praktyce drużyna zagwarantowała sobie wygraną w III lidze bałtyckiej w niedzielę, kiedy skromnie zwyciężyła rezerwy Pogoni Szczecin.
Pokonała, choć nie przeważała i musiała ratować się nawet wybiciem z linii bramkowej. Jedynego gola zdobył Krzysztof Wicki, którego personalia skandowała po trafieniu grupa kibiców. Napastnik jest wychowankiem klubu. Dośrodkował w tej sytuacji Grzegorz Gicewicz. Pomocnik to chyba najbardziej kojarzony przez kibiców piłkarz występujący w Gryfie w ostatnich latach.
[ad=rectangle]
Gryfici mają już pierwsze miejsce w tabeli na koniec sezonu i tym samym awans do II ligi. Powinni co prawda zagrać jeszcze baraż z Formacją Port 2000 Mostki, jednak rywal się im wykruszył. Sternicy klubu z lubuskiego nie aplikowali o licencję o II ligę, więc nawet nie przystąpią do dwumeczu z Gryfem. A prawo zagrania barażu mają tylko mistrzowie czwartego szczebla. Tym samym nikt Formacji zastąpić nie może.
Dla Gryfa Wejherowo to powrót na szczebel centralny po roku nieobecności. Był pierwszą ofiarą reformy rozgrywek, czyli połączenia dwóch grup II ligi. Zajął w poprzednim sezonie 11. miejsce, czyli najwyższe, nie premiowane utrzymaniem. Był to kolejny cios dla klubu. Zmagał się on ponadto z problemami finansowymi. Schemat podobny jak we Flocie Świnoujście, z tą różnicą, że finał nie był równie zły. Gryf nie zniknął z ligi.
W styczniu 2013 roku drużyna miała wycofać się z rozgrywek. Po rezygnacji sponsora tytularnego miasto odmawiało dofinansowania, a na dodatek zdaniem kibiców, nie wykazało woli współpracy. Budżet udało się z trudem dopiąć, ale sportowo drużyna wykonała krok wstecz. Obecnie Gryf otrzymuje pieniądze z miasta na promocję, choć nadal kasę zasila głównie wpływami od sponsorów.
Co zaskakujące, kryzys Gryfa nadszedł ledwie kilka miesięcy po potężnym sukcesie, jakim był awans do ćwierćfinału Pucharu Polski. Po wyeliminowaniu między innymi Zawiszy Bydgoszcz, Korony Kielce i Górnika Zabrze zmierzyli się z Legią Warszawa. Pierwsze spotkanie - zgodnie z przewidywaniami 3:0 dla Wojskowych, natomiast przy Łazienkowskiej - mała sensacja, ponieważ drużyna Grzegorza Nicińskiego zremisowała 1:1.
Piłkarze tworzący trzon tamtego zespołu grają nadal w żółto-czarnych barwach. Bramkarze Duda i Ferra, wspomniany Gicewicz, znany z Pogoni Szczecin Piotr Kołc czy z Arki Gdynia Przemysław Kostuch oraz Paweł Czoska. Nie ma już w Wejherowie trenera Nicińskiego, który ruszył w przeciwnym kierunku i pracuje w Arce. Gryf awansował do II ligi pod wodzą Tomasza Kotwicy, który również zagrał w historycznym boju w stolicy Polski.